Wezwani, aby czuwać |
Wczesnym rankiem wędruję do kościoła św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu. Zimny wiatr przenika mnie do szpiku kości. Chłód tego poranka potęguje fakt, iż rano padał ulewny deszcz. Pogoda nie zachęca do przebywania na zewnątrz. A oni już ćwierć wieku są na straży przy grobie bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Kto? Służby czuwające.
Tego dnia było wyjątkowo nieprzyjemnie na świeżym powietrzu. Wilgotny, zimny wiatr ostrymi podmuchami wkradał się za kołnierze i smagał twarze. Na ulicach było widać tylko przechodniów, którzy tego poranka musieli wyjść z domu. Ludzi, którzy musieli dla "dobra wyższego" lub ważnych obowiązków zrezygnować z komfortu wygodnego łóżka i gorącej herbaty. Zza okien mijanych domów widziałam sylwetki osób, głównie starszych, które z niechęcią patrzyły na to, co dzieje się za szybą. Mijam kolejne zakręty w drodze do żoliborskiego kościoła. To tu, przed kilkunastu laty, odbywały się słynne Msze Święte za Ojczyznę i tych, co dla niej cierpią najbardziej. To tu pracował i tu jest dziś pochowany błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko - kapelan "Solidarności" i duszpasterz ludzi pracy, który za swą posługę został bestialsko zamordowany przez funkcjonariuszy komunistycznej Służby Bezpieczeństwa. Dzień po dniu na jego grób przybywają setki pielgrzymów. Swe głowy skłaniają tu także przedstawiciele najwyższych władz państwowych i hierarchowie kościelni. To miejsce pamięta pokorną modlitwę Jana Pawła II, kard. Ratzingera czy kardynałów i biskupów z najodleglejszych zakątków świata. Pamięta zadumę Dalajlamy, Georga Busha, księcia Filipa, Margaret Thatcher oraz wielu innych przywódców państw.
To miejsce budzi także zdziwienie. Wchodzę bowiem na teren kościoła i widzę ludzkie sylwetki pogrążone w modlitwie, spacerujące równym krokiem po terenie przykościelnym. Wszyscy z plakietkami: Służba Informacyjna, Służba Porządkowa, Dyżurna, Przewodnik Muzeum ks. J. Popiełuszki. Ofiarna praca i chwile wyrywane z codziennego planu zajęć, by czuwać przed grobem zamordowanego Kapłana. Nie otrzymują za to żadnego wynagrodzenia pieniężnego. Służby zbierają dane statystyczne o pielgrzymach do grobu ks. Popiełuszki i opiekują się nimi, udzielają niezbędnych informacji, dbają o czystość grobu i układają przy nim kwiaty, pilnują porządku oraz dbają o techniczne zabezpieczenie uroczystości kościelnych. Ten fenomen łączy wiele osób, które w ten sposób okazują miłość i przywiązanie do swego zamordowanego duszpasterza. Skąd czerpią siłę i chęć do tego, by tu przychodzić? Czy w ciągu 25 lat od śmierci ks. Jerzego nigdy nie przychodziły im chwile zwątpienia, czy to wszystko ma sens? Co daje im ta praca? Jest tylko "zabiciem czasu" czy też może wewnętrznym obowiązkiem spełnianym z niezwykłą gorliwością? By odkryć ten niezwykły fenomen, wcielam się w rolę „śledczego”. Poszukując odpowiedzi na najbardziej nurtujące pytania, podchodzę do tych ludzi i rozmawiam o tym, czym dla nich jest to miejsce i jaki jest sens ich czuwania.
Służba Informacyjna zawiązała się tuż po pogrzebie ks. Popiełuszki. Ówczesny proboszcz parafii, duchowy ojciec zamordowanego księdza, ks. prałat Teofil Bogucki powołał ją po to, by dokumentowała kult prywatny ks. Jerzego. Miała także za zadanie udzielać wszelkich potrzebnych informacji przybywającym do grobu pielgrzymom i opowiadać im o Męczenniku naszych czasów. Już wtedy bowiem było wiadomo, że śmierć tego kapłana spowodowała w ludziach jakiś przełom. Chociaż trwał jeszcze okres komunizmu, nie bali się oni złożyć wiązanki kwiatów na grobowcu czy przyjść, by pomodlić się chwilę za wstawiennictwem ks. Jerzego. Wierzyli, że "Solidarność" żyje, bo on oddał za nią swoje młode życie. Już wtedy przeczuwali, że kapłan jest prawdziwie męczennikiem za wiarę i prawdę, że jest wspaniałym orędownikiem przed Bożym tronem. - Musimy tu być i pracować dla tej sprawy w wierności ks. Jerzemu i Papieżowi Janowi Pawłowi II. Ojciec Święty powiedział we Włocławku do zgromadzonych tłumów, że ks. Jerzy ma prawo do obywatelstwa w Polsce i w Europie, bo oddał życie za nas wszystkich. Takie słowa zobowiązują - tłumaczy Katarzyna Soborak, szefowa Kościelnej Służby Informacyjnej i notariusz w procesie beatyfikacyjnym Męczennika. Pani Katarzyna jest także kierownikiem Ośrodka Dokumentacji Kultu bł. Popiełuszki, w którym zgromadzone są pamiątki po Kapłanie.
W międzyczasie ks. Teofil Bogucki powołał także funkcję dyżurnych. - Być dyżurną znaczy być potrzebną przy grobie ks. Jerzego - mówi szefowa tejże służby, Jadwiga. Do zadań dyżurnej należy głównie dbałość o czysty i zadbany wygląd grobowca. To one układają kwiaty, których nowe naręcze ciągle przynoszą pielgrzymi. Pilnują, czy nie brakuje płonących zniczy i czy trawa wokół krzyża-pomnika jest porządnie skoszona. Myją grobowce bł. ks. Jerzego i ks. prał. Boguckiego. Ich praca skupiona jest na dbałości o estetyczny wygląd miejsca, które stało się nowym narodowym sanktuarium. Nie jest mniej ważna od innych posług, ale na pewno równie potrzebna.
"Najmłodszą" służbą czuwającą jest grupa przewodników po muzeum ks. J. Popiełuszki. Zajmują się oni licznymi grupami pielgrzymów, które przybywają do grobu i oprowadzają ich po stałej wystawie umiejscowionej w podziemiach kościoła. Opowiadają o ks. Jerzym - począwszy od okresu jego pobytu w domu rodzinnym, poprzez klerycką jednostkę wojskową w Bartoszycach i kapłaństwo, aż do śmierci i pogrzebu. Pani Genowefa zajmuje się oprowadzaniem grup dziecięcych i młodzieżowych. Ukończyła Liceum Pedagogiczne. - Jestem emerytowaną nauczycielką. Cieszę się, że moje wykształcenie mogę teraz wykorzystać na służbę ks. Popiełuszce. - mówi. Opowiada, że znała osobiście księdza i pamięta wiele faktów z jego życia, których była bezpośrednim świadkiem. - Gdy wędruję po muzeum z pielgrzymami, wyraźnie czuję ducha Kapłana. To wspaniale, że mogę pracować w tej służbie i dzielić się bogactwem jego życia i posługi z tymi, którzy nie mogli poznać go za życia. - podsumowuje.
Zastanawiam się, co w tym zachowaniu jest takiego fenomenalnego. Czy to że wielu starszych ludzi poświęca każdą swoją wolną chwilę, by przyjechać do posługi na teren żoliborskiej światyni? Czy to że nic ich nie zniechęciło od tej pracy przez 25 lat? A może to że są wierni idei, której wielu do końca nie rozumie? Gdy zadaję im pytanie: "Po co tu jesteście?", odpowiadają skromnie, że taka jest ich rola. Jednak każdy inaczej patrzy na postawione tutaj przed nim zadania, każdy z innego źródła czerpie siłę do tej trudnej pracy. Wszystkich łączy jednak prośba, która stała się już modlitwą: "Aby z tej śmierci wyrosło dobro tak jak z Krzyża zmartwychwstanie". Dziś pragnienie wielu serc zostało urzeczywistnione. 19 grudnia 2009 r. Ojciec Święty Benedykt XVI podpisał dekret o męczeństwie ks. Jerzego Popiełuszki i oficjalnie zakończył proces beatyfikacyjny. Dnia 6. czerwca 2010 r. Kościół – mocą swego autorytetu - oficjalnie ogłosił Księdza Jerzego błogosławionym męczennikiem za wiarę oraz ustanowił jego liturgiczne wspomnienie na 19. października każdego roku.
Ja nadal spaceruję po terenie kościoła pw. św. Stanisława Kostki. Patrzę teraz na tych ludzi z pewnej odległości. Wydają mi się oni jakby aniołami, którzy cichutko krążą wokół skupisk pielgrzymów, by umożliwić im spokój i godny pobyt w tym świętym miejscu. Nie robią tego dla pieniędzy, sławy, rozgłosu, korzyści czy innych "wartości", za którymi goni współczesny świat. Kieruje nimi miłość do człowieka, który w trudnych czasach był ich oparciem, wspomagał ich materialnie i duchowo oraz darzył bezinteresowną życzliwością. Widzę właśnie, że na plac przykościelny wjeżdżają kolejne autokary. Dwie grupy szkolne ze Szczecina i z Mysłowic idą w stronę grobu bł. ks. Jerzego. Teraz moja kolej na dawanie świadectwa. Przypinam więc plakietkę z napisem: Służba Informacyjna, poprawiam jej czerwoną obwolutę i podążam w stronę młodzieży, by opowiedzieć młodym o kapłanie, którego śmierć zmieniła oblicze Polski i świata. Ja także należę do służb czuwających.
Anna Mularska