I żyli długo i szczęśliwie |
I dalej marzymy: by facet walnął drugiego w nos, by udowodnić, że jest wart kobiety – zupełnie jak w Dzienniku Bridget Jones. Marzy nam się, aby facet przy innych wyznał jak bardzo nas kocha, choć nieudolnie jak to mężczyźni (bo przecież im tak ciężko mówić o uczuciach) – jak w „Dwóch tygodniach na miłość”. Kobiety czasem pragną być tak silnymi, jak mężczyźni, by udowodnić, że bez nich nie dałby rady – przykładem „Miss Agent”. Czasem po prostu szukając zrozumienia, zakochania – „Nigdy w życiu”, bo „To właśnie miłość” pokazuje jak różna jest miłość, a zarazem po prostu i zwyczajnie piękna.
Co sprawia, że nie potrafimy tych kadrów filmowych przenieść do naszego życia? Przecież jesteśmy takimi samymi ludźmi, jak ci „filmowi”, może niekoniecznie z willą z basenem, z limuzyną i szoferem i bez helikoptera z prywatnym pilotem. Oni zakochując się są pracownikami gazety, agencji bezpieczeństwa, ktoś jest matką dwójki dzieci, ktoś premierem inny studentem. Miłość ich zmienia, zmienia ideały, zamienia egoistów w pragnących dobra. Miłość i zakochanie sprawia, że robią głupoty, ale właśnie w tych najdziwniejszych i najśmieszniejszych sytuacjach sprawiają wrażenie takich zwyczajnych – takich jak my. A my, widzimy i czasem boimy się uczuć, boimy się słowa „kocham”. Niezrozumiałe. Ale czy rzeczywiście jesteśmy zgorzkniali i bezuczuciowi ?!
Miłość jest nie tylko w filmach – jest wokół nas. Miłość wybacza szaleństwa i usprawiedliwia największe spontaniczne wariactwo. Nie bójmy się pięknej i szczerej miłości – nawet na miarę tej filmowej: wyidealizowano – romantycznej.
Joanna Witych