O truskawkowych skarpetkach |
Tego dnia wieczorem na rachunku sumienia (w końcu on służy zobaczeniu działania Pana Boga w mojej historii życia), rozmyślając o minionym dniu i tym, co Pan Bóg mi w nim przekazał wróciłam do zdania o świadectwie ("nie mam o czym"). Odkryłam na nowo, że przecież świadectwo może być o jakimś doświadczeniu zupełnie prozaicznym (czyż skarpetki nie są kwintesencją prozy życia?), o czymś pozornie niewielkim - ważne jest tylko to, czy dane mi będzie zobaczyć właśnie w tym Boże działanie, czy usłyszę Boga mówiącego do mnie (to też jest Bożym darem i można o ten dar prosić).
O truskawkowych skarpetkach, czyli jak to do świadectwa niewiele potrzeba!
Piszę ten tekst zainspirowana przez dwie różne sytuacje. Pierwsza z nich to rozmową z pewną bliską mi osobą o stronie internetowej i dziale "świadectwa". Korzystając z okazji zaprosiłam ją, by napisała swoje świadectwo na stronę i w odpowiedzi usłyszałam "Napisałabym, ale nie mam o czym". Rozmowa potoczyła się dalej już w trochę innym kierunku i jakoś nie miałam później okazji wrócić do tego zdania i wyrazić swojej opinii na ten temat. Ale zdanie "nie mam o czym" chodziło za mną i zmuszało do refleksji.
Druga sytuacja, która mnie popchnęła do napisania tych paru słów - od pewnego czasu chodzę dosyć przygnębiona, ponieważ jest w moim życiu problem, który nie daje mi spokoju. W tym kiepskim nastroju wybrałam się w wtorek na uczelnię (dzień jak co dzień) i oto nagle niespodzianka! Koleżanka z roku przyniosła mi prezent! Kompletnie bez okazji, albo też jak sama powiedziała "z okazji tego, że nie masz urodzin ani imienin, z okazji tego, że spadł śnieg, z okazji tego, że jesteś". Jak każde wyrośnięte dziecko prezenty uwielbiam, a na dodatek ten wyglądał bardzo tajemniczo i nie miałam żadnego pomysłu co mogłoby być w środku. Z ogromną ciekawością zabrałam się więc do rozpakowywania. Jaka była moja radość, gdy w środku znalazłam białe skarpetki z wzorkiem w truskawki, które na dodatek truskawkami pachniały! Można powiedzieć, że koleżanka zabawiła się w dobrą wróżkę, bo spełniła życzenie, które wyraziłam kilka tygodni temu na zajęciach (bez nadziei na to, że się spełni). Ale w tych "truskawkowych" skarpetkach zobaczyłam coś więcej niż tylko nagłe spełnienie marzeń. Zobaczyłam troskę Pana Boga o mnie, o moje większe i mniejsze sprawy, nawet o to, bym na chwilę oderwała się od problemów i potrafiła ucieszyć czymś, co On mi dał, prezentem. W tym wydarzeniu odnalazłam też zaproszenie do tego, by trochę inaczej spojrzeć na swoje życie i to co się w nim obecnie dzieje, by zauważyć Bożą troskę i Boże dary, których pełna jest codzienność. Tak oto poprzez "truskawkowe" skarpetki Pan Bóg wezwał mnie do nawrócenia! Dzielę się z Wami radością tej chwili - Bóg, który mnie kocha, dla którego jestem ważna, wzywa mnie także do większej bliskości z Nim, do odnowienia naszej relacji! Jego pragnieniem jest, abym z każdym dniem i każdym życiowym doświadczeniem znajdowała się bliżej Niego.
Tego dnia wieczorem na rachunku sumienia (w końcu on służy zobaczeniu działania Pana Boga w mojej historii życia), rozmyślając o minionym dniu i tym, co Pan Bóg mi w nim przekazał wróciłam do zdania o świadectwie ("nie mam o czym"). Odkryłam na nowo, że przecież świadectwo może być o jakimś doświadczeniu zupełnie prozaicznym (czyż skarpetki nie są kwintesencją prozy życia?), o czymś pozornie niewielkim - ważne jest tylko to, czy dane mi będzie zobaczyć właśnie w tym Boże działanie, czy usłyszę Boga mówiącego do mnie (to też jest Bożym darem i można o ten dar prosić).
Napisz więc do nas - choćby o skarpetkach - Pan Bóg nieraz wybiera sobie najzabawniejsze znaki, by do nas przemówić. Podziel się tym doświadczeniem z innymi! Pomóż im dostrzec, że także w ich życiu Pan Bóg jest i ich prowadzi.
liczba odsłon: 3274 | dodano: 2007-11-11 17:18:16
Komentarze