Wielki Piątek |
Tak nieludzko został oszpecony jego wygląd i postać jego była niepodobna do ludzi.
(Iz 52,13-14)
Iz 52,13-53,12;
Hbr 4,14-16;5,7-9;
J 18,1-19,42
Duchu Święty, przyjdź!
Jezu, z Twoją pomocą rozpoczynam rozważanie tekstu biblijnego, który Kościół podaje na Wielki Piątek.
Na pierwszy rzut oka słowa: „Oto się powiedzie mojemu słudze” bardzo zaskakują. Widząc poranioną twarz Jezusa, ciężko uznać to za powodzenie, za sukces. Jednak w rzeczywistości Chrystus zrealizował na krzyżu cały swój plan, wszystkie swoje zamierzenia wobec ludzkości. Mógł faktycznie wyrzec słowa: „Wykonało się”. Nauczał, powołał Dwunastu Apostołów, zostawił siebie pod postacią chleba. I w końcu cierpiał za nasze grzechy i umarł. Po tak wielu „sukcesach”, jakim na pewno było nauczanie potężnych tłumów, uzdrawianie, czynienie cudów, według wielu Jezus przegrał. Ale czy na pewno? Przypomnijmy sobie zmartwychwstanie.
„Wybije się, wywyższy i wyrośnie bardzo”… Kolejny paradoks, który można odczytać tylko wobec faktu zmartwychwstania. Bo jak można uznać, że poprzez haniebną śmierć na krzyżu powiodło się Chrystusowi w najdoskonalszy sposób? Został faktycznie wywyższony – na krzyżu… Ale nie był to koniec Jego misji.
Całe powodzenie i sukces były zależne od śmierci. Zmartwychwstanie mogło nastąpić tylko i wyłącznie po śmierci. Gdyby nie było śmierci, nie byłoby zmartwychwstania, a gdyby nie było zmartwychwstania – jak mówi św. Paweł: „Daremna jest nasza wiara!”.
„Jak wielu osłupiało na jego widok”… Rzeczywiście, nawet przyzwyczajony zapewne do widoku krwi Piłat, jakby tłumaczył tłumom, kogo widzą: „Oto człowiek”. Jesteśmy przyzwyczajeni do widoku krzyża z figurą Jezusa. Jednak prawie zawsze wisi na nim bezboleśnie, ciało ma nieznacznie poranione, w kilku miejscach widać krew. Za drastyczne uznajemy wizerunki, kiedy z rąk i nóg Chrystusa płynie krew. A Jezus był bity, poniewierany, opluty. Ludzie nie mogli na Niego patrzeć, z powodu przerażających obrażeń zadanych Mu przez oprawców.
„Tak nieludzko został oszpecony jego wygląd i po-stać niepodobna była do ludzi”… Jezus był potężny, skoro tyle potrafił znieść. Pobicie, biczowanie, ukoronowanie cierniem, długa droga krzyżowa i w końcu śmierć na krzyżu. Czy mógłby to wytrzymać, gdyby nie Ojciec?
Przemyślę przez najbliższe dni:
1. Czy potrafię sobie uświadomić, że Jezus Chrystus stał się ofiarą przebłagalną także i za moje grzechy?
2. Czy zawsze na śmierć Jezusa patrzę przez pryzmat zmartwychwstania?
3. Czy uświadamiam sobie, jakie cierpienie Jezus poniósł za grzechy ludzkości?
Tekst: Kajetan Rajski