Środa Popielcowa A-B-C |
Prorok Joel podjął bardzo ważną sprawę, która była powszechna wśród Narodu Wybranego i jest – niestety – w naszym Kościele nadal. Zwie się – obłuda. Polega ona na tym, iż ktoś próbuje specjalnie, „by go ludzie chwalili” pokazać, że jest pobożny, inteligentny. Jezus podawał jako przykład „przestawanie na rogach ulic i modlenie się”. Obecnie wygląda to inaczej. Niestety, trzeba tu wejść w nieprzyjemny dla duchowości temat polityki. Z wielu partii politycy zarzekają się, że są katolikami, i to nawet (sic!) praktykującymi. Rzeczywistość jednak wygląda zupełnie inaczej…
Obłuda bardzo często w nas tkwi. W wielu swoich decyzjach się nią kierujemy. Jednak jest bardzo dużym grzechem, gdy te sprawy dotyczą naszej religii i form praktykowania. Wtedy nasza modlitwą, którą na przykład odmawiamy, żeby ksiądz proboszcz (albo wyborcy) zobaczył, nie będzie miła Bogu, nie będzie nawet neutralna, ale będzie Jego obrazą. Nie będzie to modlitwa wypływająca ze szczerego serca, ale z naszych obłudnych kalkulacji, co najbardziej się opłaca. Oprócz takiej modlitwy złą rzeczą jest też spełnianie dobrych uczynków z tego samego powodu. „Niech nie wie twoja lewa ręka, co czyni prawa”. Jeśli jednak nie da się pewnych uczynków ukryć, traktujmy je jako coś naturalnego, a nie jako przedmiot do własnej chwały.
Panie Jezu, przemyślę w tym tygodniu:
1. Czy i ile razy zdarzyło mi się być obłudnym?
2. Czy nie modlę się, by mnie ludzie chwalili, ale by się przypodobać Bogu?
3. Czy nie spełniam uczynków miłosierdzia obłudnie?