Dziś: piątek, 26 kwietnia 2024
Imieniny: Maria, Marcelina, Marzena

  • Co będzie - aktualności
  • kontakt

Koniec świata - czuwanie czy zgadywanie?
Nie mogę wyświetlić obrazka

Ostatnie rzekome „proroctwa” mówiły, iż 21 maja 2011 r. czeka nas Sąd Ostateczny, a zbawieni zostaną uniesieni do nieba. Widać nie skończyło się to tylko na kalendarzu Majów, który zapowiadał koniec świata na przyszłoroczny grudzień.

Fascynująca tajemnica

Wielu badaczy, na przestrzeni wieków próbowało rozwikłać największą zagadkę wszechświata. Owej tajemnicy może tylko dorównywać Święty Graal czy zaginięcie Arki Przymierza. Tysiące ludzi starało się - na podstawie dowolnie połączonych ze sobą tekstów Pisma Świętego oraz innych ksiąg tj. apokryfów czy pism pozachrześcijańskich – odkryć datę paruzji Jezusa Chrystusa, ostatecznego sądu nad światem, a następnie pochłonięcia całej ludzkiej cywilizacji. Ich „gdybania” zawsze okazywały się śmiesznym błędem, a zapowiadane daty były niczym innym jak tylko kolejnym dniem życia wielu milionów osób.

Jednak przepowiednie Nostradamusa, Majów czy innych słynnych astrologów i wróżbitów sprawiły w narodzie niemałe zamieszanie. Niektórzy popadali w swoisty obłęd, bojąc się nadchodzącego jutra. To objawiało się m.in. nagłym sprzedawaniem majątku, histerią albo – wręcz przeciwnie – melancholią i apatią, która czyniła człowieka niezdolnym do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. Inni traktowali koniec świata jako inspirację do powieści grozy, filmów katastroficznych i innych tworów artystycznych. Zapewne wielu z nas widziało choćby jeden film poruszący tę gorącą tematykę albo czytało chociaż jedną książkę poświęconą temu zagadnieniu.

Film „2012”

To jeden z obrazów, który niedawno obejrzałam. Brakowało w nim fabuły, a wątki układały się w przysłowiowy „kogel – mogel”. Był rosyjski bogacz z kochanką u boku, który próbował ocalić swe życie za bilety warte milion dolarów. Jego dziewczyna miała swego kochanka, który zginął, uciekając przed niszczycielskim żywiołem. Była też pozornie szczęśliwa rodzinka: małżeństwo po rozwodzie, ojczym i dwójka dzieci, a tu obowiązkowe rozdarcie kobiety pomiędzy ojcem jej dzieci a lekarzem, którego podobno kochała i z którym mieszkała. Starszy muzyk grający na statkach i jego syn odnajdujący w sobie uczucie miłości. Wybitny naukowiec – geolog, wzgardzony przez cały świat rządzących, za wszelką cenę podejmuje próby ratowania ludzkości. Na deser jeszcze Chińczycy, którzy musieli zbudować coś, czego nie miała nawet Ameryka, a więc kolejna Arka Noego w wykonaniu „Made in China”. Wszystko spięte klamrą końca świata i zagłady ludzkości. Gatunek można więc określić jako melodramat, sensację, film akcji, science-fiction, a nawet komedię czarnego humoru.

Krótko mówiąc, film był żałosny. Wynaturzone efekty specjalne, przejaskrawiona rzeczywistość i bezsensowny motyw końca cywilizacji. W filmie „2012” koniec świata nie był bowiem powtórnym przyjściem Boga, ale wielką falą morską zalewającą nawet Himalaje, bezgranicznym pęknięciem skorupy ziemskiej, zniszczeniem istniejącego świata. Za pośrednictwem chińskiego statku ocalała garstka ludności, która miała przyczynić się do budowy nowej rzeczywistości. Myślę, że owa finałowa scena mogłaby idealnie posłużyć do propagandy komunistycznej, która również miała stać się zaczątkiem lepszego życia.

Co na to teologia?

Cała rzeczywistość została stworzona przez Boga, który dał jej początek i utrzymuje ją w doskonałej harmonii istnienia. Jednak Syn Boga, Jezus Chrystus, kiedy przyszedł na ziemię, zapewniał swoich uczniów, że przyjdzie powtórnie, aby sądzić żywych i umarłych. Ukazywał mnóstwo obrazów mówiących o tej chwili m.in. przypowieść o pannach roztropnych i niemądrych. W Ogrójcu, w godzinę swej męki wzywał, aby Jego uczniowie czuwali i się modlili, bo nie wiedzą, kiedy Pan przyjdzie. Po Wniebowstąpieniu Apostołowie, który patrzyli w niebo, usłyszeli od aniołów, że Zbawiciel przyjdzie powtórnie tak samo, jak widzieli Go wstępującego do Ojca. Nigdy jednak Syn Boży nie ujawnił daty ostatecznego ,,końca”. Ta tajemnica spoczywa w Bogu i wyłącznie Jemu jest znana.

Pozorny ,,koniec” będzie jednak prawdziwym ,,początkiem”, w którym nie będzie już smutku, bólu, rozstania, łez i tęsknoty, a przede wszystkim szatan zostanie raz na zawsze strącony do piekieł. Nie będzie więc w nowej rzeczywistości zła, grzechu, nienawiści, przemocy i zemsty, słabości i pokus. Będzie to czas idealny, pełny niezmąconej radości, miłości wypływającej z oglądania Boga i Jego wiecznej bliskości. Jednak nie wiemy do końca, jak to wszystko będzie wyglądało. Biblia zapowiada nam, że żadne oko nie widziało ani żadne ucho nie słyszało wielkich rzeczy przygotowanych nam w niebie. Nastąpi z pewnością obiecane zmartwychwstanie ciał na podobieństwo powrotu do życia Jezusa Chrystusa. Znów będziemy szczęśliwi w „wiecznym uścisku” z tymi, których kochaliśmy, którzy byli nam bliscy, a którzy już poprzedzili nas w drodze do wieczności. Stanie się cud nowego nieba i nowej ziemi. Powróci upragniony ogród Eden, gdzie pierwsi rodzice żyli w bezpośredniej bliskości Boga, w nieskażonej grzechem miłości, będąc pięknymi i czystymi na Boży obraz. Wróci idealna harmonia stworzenia, gdzie lew i baranek razem w zgodzie będą jedli trawę, a dziecko wsadzi rękę do kryjówki żmij i one nie uczynią mu krzywdy. To nie jakiś koniec świata. To będzie początek najwspanialszej wieczności.

Kwestia interpretacji

Każdy logicznie myślący człowiek widzi, że trafność przepowiedni zależy od jej interpretacji. Zwykle są one tak zawiłe i chaotyczne, że można je dopasować praktycznie do każdego aktualnego wydarzenia na ziemi. Tak było np. ze słynną przepowiednią Malachiasza, która nazywała jednego z papieży „Chwałą Oliwną”. Zwolennicy tej teorii stawiali na wybór papieża czarnoskórego albo Latynosa, czyli o cerze oliwkowej. Jednak racjonalne argumenty pokazują, że także każdy Włoch sprawdziłby się w tym proroctwie, albowiem Italia jest krajem oliwek. Gdy zapadła decyzja o przekazaniu „kluczy Piotra” prefektowi Kongregacji Nauki Wiary, kard. Ratzingerowi, zwolennicy Malachiasza – nie chcąc przyznać się do porażki – orzekli ciekawą interpretację. Papież wybrał imię Benedykta XVI, a przecież w herbie zakonu benedyktynów jest właśnie gałązka oliwna. Tak idziemy zwyczajnie „od Sasa do lasa”. Wreszcie zbadano, że prawdziwy św. Malachiasz nigdy nie wygłosił żadnej papieskiej przepowiedni.

To samo dotyczy faktu końca świata. Wiemy, że na pewno się kiedyś zrealizuje, ale nie poznamy jego daty. Możemy sugerować się jedną czy drugą przepowiednią, aby nawzajem się straszyć czy coś sobie udowadniać. Od wieków fabrykuje się kolejne przepowiednie, które rzekomo miałyby pochodzić od wielkich myślicieli, a nawet świętych Kościoła. Świat jednak został tak skontruowany, że tajemnicza data ,,końca” ma do ostatniej chwili pozostać nieodkryta.

Anna Mularska


liczba odsłon: 1340 | dodano: 2011-06-07 15:16:10

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Dobre strony

Z Chrystusem

www.zchrystusem.pl - forum katolickie dla ludzi chcących w przyjaznej i kulturalnej atmosferze porozmawiać o wierze chrześcijańskiej i nie tylko.

www.hli.org.pl - Human Life International Polska. Prolife news.

www.rekolekcje.info - Rekolekcje z franciszkanami w Białym Dunajcu

www.milujciesie.org.pl - dobra księgarnia, nie tylko dla młodych, i do tego niedroga :) a oprócz książek także koszulki

www.katecheza.info - katecheza wirtualna

Fotogalerie

XX Marsz dla Życia przeszedł ulicami Szczecina!

Ulicami miasta już po raz 20 przemaszero...

ADM Wolin 2023 - koncert Siewców Lednicy

Pierwszy dzień naszego wspólnego ...

ADM Wolin 2023 - warsztaty tematyczne

Uczestnicy tegorocznych Archidiecezjalne...

blog ichtis

Facebook