Komentarz do czytań XXVIII niedzieli |
Dziesięciu wyszło, wołając
Czytamy w Księdze Kapłańskiej: „Trędowaty, dotknięty tą plagą, będzie miał rozerwane szaty, włosy nie uczesane, brodę zasłoniętą i będzie wołać: Nieczysty, nieczysty! Przez cały czas trwania tej choroby, będzie nieczysty. Będzie mieszkał w odosobnieniu. Jego mieszkanie będzie poza obozem” (Kpł 13,45-46). Jaki widok przedstawiało tych dziesięciu biedaków, którzy wyszli, wołając do Jezusa? Jakie uczucia wzbudzili w uczniach? Jezus odsyła ich do kapłanów. Jak owych dziesięciu zrozumiało tę decyzję? O czym myśleli, idąc w stronę miasta?
Widzę w tym coś ze swojego życia. Wydarzenia, sprawy, zadania – robię to, co rozpoznaję jako wolę Jezusa i nie widzę od razu rozwiązania. Wola Jezusa jest racją mojego postępowania, a nie efekt, moje zrozumienie czy osobiste uzasadnienia, które pozwoliłyby oswoić to, co mnie przerasta.
Iść za wewnętrznym głosem
Jeśli się nie mylę, to Samarytanin został pochwalony, choć on, jako jedyny, ponad wypełnienie danego polecenia postawił wewnętrzne przekonanie o tym, co należy w danej chwili uczynić. Ile wolności daje Ewangelia, ile wolności daje Jezus tym, którzy za Nim idą: „nie nazywam już was sługami, ale przyjaciółmi” (J 15,15). Status przyjaciela Jezusa nie oznacza bezwolnego, bez wyrazu i bezmyślnego wykonywania nakazów. Przyjaźń zobowiązuje raczej do głębokiego zrozumienia i postępowania zgodnie z tym, co się zrozumiało. Pamiętając także o tym, że Jezus ma prawo do korekty naszego rozumienia.