Wieczór melancholijny – wieczór zadumy |
W sobotę, 24 listopada, w parafii pw. św. Stanisława Kostki w Szczecinie odbył się „Wieczór melancholijny” – montaż słowno-muzyczny o tęsknocie, miłości i przemijaniu. Wydarzenie przygotowane zostało przez młodzież z parafialnego duszpasterstwa. Oto redakcyjne świadectwo z tego niezwykłego wieczoru zadumy.
Codzienność. Dzień za dniem to samo, bez ustanku. W codziennej rutynie można jednak znaleźć czas i miejsce, by naprawdę odpocząć i wyluzować się. Jako tegoroczny maturzysta, chętnie wybrałem się w podróż tam, gdzie zaznałem trochę chwilowego wyciszenia. Miałem swoje „pięć minut”.
Koleżanka zaprosiła mnie na koncert, na wieczór melancholijny. Pojechaliśmy do kościoła pw. św. Stanisława Kostki, gdzie tuż po mszy świętej rozpoczął się koncert. Myślałem, że to co zobaczę, będzie takie zwyczajne. Myliłem się. Mimo, że właściwie byłem tam w charakterze wolontariusza, filmując i robiąc zdjęcia, jednak w mojej duszy zaczęło się dziać coś niezwykłego.
W ostatnim czasie żyję w ciągłym biegu; szkoła, zajęcia pozaszkolne, redakcja, parafia, itp. To, co mnie spotkało podczas koncertu – było niesamowite. Pan Bóg chyba chciał, abym tam się znalazł. Chciał mi pokazać, czym jest spokój duszy, a także przypomnieć nam o naszych bliskich zmarłych: jak bardzo ich potrzebujemy, gdy ich nie ma; jak wiele dla nas zrobili. Myślę, że nie tylko mi dało to wiele do myślenia.
Za sprawą duszpasterstwa młodzieżowo-akademickiego, działającej przy tej parafii św. Stanisława Kostki w Szczecinie, mogliśmy zastanowić się nad tematem życia, nad tęsknotą, przemijaniem, miłością do tych, którzy kiedyś byli przy nas. Nadal są z nami, czuwają przy mnie, przy Tobie – tylko ich nie widzimy. Wieczór zadumy z nutą melancholii poniósł mnie w inne miejsce; tam, gdzie nigdy jeszcze nie byłem. Wychodząc z koncertu, rozmawiając z koleżanką, czułem się taki zaspokojony, wyluzowany…
Przemek