Uczcić niepodległość |
W tym roku z okazji Święta Niepodległości odbyło się w stolicy aż jedenaście marszów i pochodów. Największym był Marsz Niepodległości, który z roku na rok gromadzi coraz więcej uczestników nie tylko z Warszawy, ale i z wielu innych stron Polski. Wszyscy chcą manifestować swoje przywiązanie do wartości narodowych, choć nie zawsze odbywa się to bez problemów.
Marsz Niepodległości jest swoistym społecznym fenomenem. Mimo że za jego organizacją nie stoją żadne liczące się partie polityczne, mimo bardzo negatywnego obrazu w mediach tzw. głównego nurtu oraz incydentów, do których przy okazji marszu dochodzi co roku, gromadzi on co najmniej kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Co istotne, z roku na rok jest ich więcej.
Chcą powiedzieć „nie”
Nie inaczej było w tym roku. Już od samego rana do stolicy zjeżdżały grupy uczestników marszu – pociągami, autokarami, samochodami. Po co przyjechali? – Marsz Niepodległości jest pierwszym od czasu „Solidarności” ruchem wyganiającym masowo Polaków na ulicę nie przeciw zbyt niskim cenom skupu czegokolwiek, drogiej kiełbasie, takiemu czy innemu podatkowi, czy w ramach żałoby narodowej, ale w generalnym celu ustawienia się przeciw establishmentowi i systemowi, jaki on nam ufundował – podkreślają jego organizatorzy. – Chcemy zaakcentować, że dorasta już pokolenie, które nie partycypowało w porozumieniu okrągłostołowym, które czuje się oszukane – tłumaczy Wojciech Tumanowicz, przewodniczący Stowarzyszenia „Marsz Niepodległości”. Punktualnie o godz. 15.00 z okolic Ronda Dmowskiego Marsz Niepodległości wyruszył z Bogurodzicą na ustach. „Cześć i chwała bohaterom”, „Niech żyje Armia Krajowa”, „Duma, duma, narodowa duma”, „Bóg, Honor, Ojczyzna” – to niektóre ze skandowanych haseł. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi przeszło w kierunku placu Na Rozdrożu i dalej, aż na Agrykolę. Zajęło to kilka godzin.
Rekordowe tłumy
– W tym roku przyszły rekordowe tłumy. W marszu bierze udział co najmniej 50 tys. ludzi – relacjonuje dla nas Wojciech Wybranowski, reporter tygodnika „Do Rzeczy”, który brał udział w tym zgromadzeniu. – Kiedy pierwszy raz organizowano marsz, uczestnicy w niemal 100 proc. byli kibicami i sympatykami Młodzieży Wszechpolskiej i ONR. W tym roku przynajmniej jedną trzecią uczestniczących w marszu stanowiły rodziny z dziećmi, ale nie brakowało też osób starszych. To naprawdę ewenement. Według Wybranowskiego, w zasadniczej części marszu było bardzo spokojnie. Jeśli zdarzały się jakieś incydenty, to na jego marginesie, w bocznych uliczkach. – Mimo wszystko organizacja mogłaby być lepsza. Marsz był tak rozciągnięty, że kiedy „czoło” było już za placem Konstytucji, wielu uczestników wciąż nie wyruszyło z placu Defilad – opowiada. Stąd mogą się rodzić problemy. W tym roku organizatorzy marszu obawiając się powtórki z poprzednich lat, kiedy dochodziło do regularnych bijatyk grup chuliganów z policją, postanowili znacznie wzmocnić straż marszu. W sumie liczyła ona ok. 700 osób. – Nasze przygotowania poszły w tym kierunku, by tego dnia było spokojnie. Straż jest właśnie po to, żeby było spokojnie, i nie jest żadną bojówką – zapewniał Tumanowicz. Organizatorzy marszu zapowiedzieli, że nie życzą sobie na nim policji. Wystosowali apel, aby funkcjonariusze trzymali się od nich na dystans. Mimo tych wszystkich działań znów nie udało się uniknąć przykrych incydentów. Grupki chuliganów próbowały zaatakować dwa anarchistyczne skłoty. W ruch poszły kamienie i kostki brukowe. Doszło też do starcia z policją. Na placu Zbawiciela została podpalona instalacja przedstawiająca tęczę – symbol tolerancji dla odmienności płciowej, utożsamiany raczej z tzw. homolobby. Teren ambasady rosyjskiej też obrzucono kamieniami i petardami. W wyniku tych zajść władze Warszawy zdecydowały się rozwiązać marsz przed jego zakończeniem.
Prezydent odwiedza pomniki
Marsz Niepodległości nie był jedynym, który tego dnia przeszedł ulicami stolicy. Pod względem liczby uczestników drugim licznym zgromadzeniem był marsz organizowany pod patronatem prezydenta Bronisława Komorowskiego „Razem dla Niepodległej”. Jego uczestnicy zatrzymywali się m.in. przed pomnikami wielkich Polaków: kard. Stefana Wyszyńskiego, Wincentego Witosa, Stefana Roweckiego „Grota”, Ignacego Jana Paderewskiego, Romana Dmowskiego oraz Józefa Piłsudskiego przy Belwederze. Jedną z atrakcji marszu był wyremontowany zabytkowy czołg Renault FT 17, wykorzystywany w polskim wojsku np. podczas wojny polsko-bolszewickiej 1920 r. Maszyna ta została odnaleziona w ubiegłym roku w Afganistanie. – Miejmy świadomość, że jesteśmy tylko i wyłącznie ogniwem w łańcuchu pokoleń, że dzisiaj wspominamy dokonania naszych dziadów, pradziadów z 1918 r., ale niedługo będą wspominane nasze zasługi, nasze małości, nasze wielkości. I chcielibyśmy, aby można było powiedzieć, że przekazaliśmy to, co najlepsze z historii naszych dziadów i pradziadów, z naszej własnej, następnym pokoleniom wolnych obywateli, wolnego niepodległego kraju – mówił prezydent Komorowski.
Ci natomiast, dla których marszowe tempo było za wolne, mogli dla uczczenia niepodległości… pobiec. Prawie 11 tys. osób wzięło udział w Biegu Niepodległości, który w poniedziałek przed południem odbył się w Warszawie. Wśród nich był premier Donald Tusk. Uczestnicy biegu wyruszyli na 10-kilometrową trasę o godz. 11.11. Przed startem odśpiewano Mazurka Dąbrowskiego. Biegacze byli ubrani w biało-czerwone koszulki, które na trasie „ułożyły się” we flagę narodową.
Opozycja świętowała wcześniej
Marsze dla uczczenia Święta Niepodległości odbyły się już w przeddzień oficjalnych obchodów. Koncert Chóru Archikatedry Warszawskiej i Msza św. w archikatedrze św. Jana Chrzciciela rozpoczęły już w niedzielę wieczorem w Warszawie organizowane przez PiS obchody 95. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Połączono je z comiesięcznym upamiętnieniem ofiar katastrofy smoleńskiej. Kilkanaście tysięcy ludzi przeszło z placu Zamkowego pod pomnik Marszałka Piłsudskiego. – Czy dzisiaj to święto jest tylko świętem pamięci, ku uczczeniu tych, którzy kiedyś walczyli i działali, czy przypomnieniem sprawy, która jest żywa do dziś, która ciągle stoi przed nami – sprawy polskiej niepodległości? Jest też front tych, którzy chcą oddawać naszą suwerenność, którzy dążą do tego, by Polska przestała być suwerennym krajem w jakieś sfederalizowanej Europie. Czy mamy być skazani na rolę wykorzystywanych peryferii, bo tylko tacy możemy być w tak skonstruowanej Europie? – powiedział w swoim przemówieniu lider PiS Jarosław Kaczyński. W sumie we wszystkich zorganizowanych w tym roku w stolicy marszach wzięło udział ponad 100 tys. osób. Osób, którym chciało się przez kilka godzin manifestować swoją dumę z odzyskania niepodległości naszego kraju. Święto Niepodległości obchodzono nie tylko w stolicy, ale także w Krakowie, Gdańsku, Poznaniu i setkach innych miast i miasteczek. Tu również przypomniano te wydarzenia, których symbolem jest 11 listopada 1918 r. Wszystko to świadczy o tym, że pamiętamy swoją historię i chcemy ją przekazać potomnym. Bez względu na okoliczności, niezależnie od tego, gdzie, kto z kim i kiedy maszerował, trzeba ten fakt po prostu docenić.
Jan Pospieszalski
– Bez względu na to, jak przedstawiają Marsz Niepodległości największe stacje telewizyjne, jest on wielkim świętem nas wszystkich. Z roku na rok idzie w nim coraz więcej osób, to naprawdę niezwykła mobilizacja wielu ludzi. Z jednej strony są organizatorzy zrzeszeni w Stowarzyszeniu „Marsz Niepodległości”, z drugiej natomiast – tysiące zwyczajnych ludzi, którzy dołączają do marszu, nawet jeśli nie zawsze zgadzają się z każdym hasłem wykrzyczanym przez prowadzącego pochód. Jak co roku, byłem uczestnikiem marszu od samego początku i szedłem w morzu ludzi trzymających biało-czerwone flagi. Jestem przekonany, że Polacy chcą tego święta i takiej manifestacji swojego przywiązania do ojczyzny i jej bohaterów. Widziałem nawet kapłanów w sutannach, którzy szli w marszu. Obok mnie były osoby ze Szczecina i Głogowa, a więc odległych od Warszawy miast. Wszyscy czują i mówią to samo. Nie pochwalam niszczenia mienia ani żadnych zamieszek. Na wyjaśnienie wszystkich ich okoliczności, opisanie prowokacji i wyciągnięcie konsekwencji przyjdzie czas w najbliższych dniach. Jedno jest natomiast pewne: 11 listopada to święto żywe, ważne już dla wszystkich Polaków.
Jarosław Stróżyk
Artykuł publikujemy dzięki życzliwości Wydawnictwa Św. Wojciech. Źródło: Przewodnik katolicki nr 46/2013.