Taize Ryga 2016/17 - świadectwo Natalii |
27 grudnia 2016 r. - wciąż w rytmie kolęd, dynamicznego, świątecznego tempa, w niekrytym zaciekawieniu, czasem zakłopotaniu na widok nieznanych twarzy, w nieśmiałości prób podjęcia wspólnych rozmów i spontanicznego zapoznania się - tak zgromadziliśmy się w Bazylice Archikatedralnej pw. św. Jakuba na Mszy Świętej przed wyjazdem na Taizé. Mniej i bardziej sobie znani, zagarnięci różnymi sprawami i oczekiwaniami, rozpoczęliśmy podróż do Rygi.
28 grudnia 2016 r.
Znużeni podróżą dojechaliśmy wreszcie do centrum wystawienniczego Ķīpsala (przez wszystkie dni dwa miejsca będą nam towarzyszyć nieustannie: Ķīpsala i ArēnaRīga; odbywające się w nich wydarzenia będą determinować nasze codzienne pomysły i plany, tam będziemy otrzymywać pokarm dla ciała i ducha, mniej górnolotnie: suchy prowiant oraz słowa modlitwy), gdzie mieliśmy zostać podzieleni na mniejsze grupy i skierowani na miejsce noclegu. Trochę dobrego zamieszania, chaosu, garść ważnych informacji, chwila wytchnienia po wielogodzinnej podróży przed kolejną, już na znacznie mniejszą skalę, podrożą po nieznanym mieście w poszukiwaniu miejsca zakwaterowania, w stukocie kół walizek, pod ciężarem turystycznych plecaków, w asyście młodych z różnych części Europy i świata, otoczeni pieśniami ze Światowych Dni Młodzieży słyszanych w zatłoczonych autobusach.
Europejskie Spotkanie Młodych rozpoczęliśmy wieczorną modlitwą z braćmi z Taizé. To, co może być w niej zaskakujące dla wielu, to zupełna prostota, która pozwala na zjednoczenie odmiennych wyznań i tak wielu krajów, prostota ponad kulturami i podziałami. Piękne kanony w duchu cichego skupienia, poruszające słowa, zwykle biblijne, zaintonowane w różnych językach, fragment Ewangelii, modlitwa powszechna, krótkie rozważanie, chwila milczenia i to, co wyróżnia modlitwę wieczorną od dwóch pozostałych (porannej i południowej): modlitwa przy ikonie Krzyża.
Wkrótce można się było udać na pierwsze „podboje” Starego Miasta, nocą szczególnie pięknego.
29 grudnia 2016 r. – 2 stycznia 2017 r.
Kolejne dni upływały podobnie, ze znaczną jednak przewagą fizycznej aktywności, z coraz lepszą znajomością urokliwych zakątków miasta, większą przyjaźnią z mapą i „itinerarium” (gdzie podane były informacje o miejscu spotkań, noclegu i transporcie), w zaznajomionych zapachach kawiarni, coraz większej otwartości na siebie wzajemnie i ludzi spotykanych przypadkiem na ulicach Rygi.
Śniadanie, modlitwa poranna w parafii lub szkole, grupki dzielenia (wspólne rozważanie przygotowanych tekstów), zawiązywanie przyjaźni podczas zwiedzania, modlitwa południowa, dalsze poznawanie miasta i ludzi (alternatywnie warsztaty), wydawanie kolacji, modlitwa wieczorna, wydawanie obiadu na kolejny dzień, nocne spacery i integracje, powrót do domu gospodarzy lub szkoły, upragniony prysznic i sen. Niby zwyczajna rzeczywistość, ale jednak obfita w piękno młodzieńczej energii, pasji, pragnienia poznawania i tworzenia; obalanie barier w relacjach, budowanie wspólnoty i braterstwa w miejsce utrwalonych stereotypów, nieuzasadnionej niechęci, wygodnego egoizmu.
Wspaniale przeżyliśmy też „ekumenicznego” Sylwestra, czyli „święto narodów”, poczynając od wspólnej modlitwy, przez oglądanie fajerwerków i tańce na świeżym powietrzu o północy, po prawdziwie udaną, międzynarodową dyskotekę do późnej nocy, w niektórych przypadkach niemal poranka. Każdy naród włożył jakąś cząstkę siebie w tę zabawę - być może dlatego na tę noc zapomnieliśmy, że się nie znamy i bawiliśmy się razem w najlepsze.
W takim duchu radości z obecności, szukania i przynajmniej częściowego odnalezienia jedności między sobą i rówieśnikami z innych stron doświadczyliśmy, że Kościół jest jednym ciałem, domem Boga, który jest miłością. W takim duchu powróciliśmy do domów, na uczelnie, do zwykłych zajęć. W takim duchu czekamy na „powyjazdowe” spotkanie naszego autokaru i - jak ufamy - na wyjazd do Bazylei za rok.
Natalia Modro