Śladami Benedykta XVI |
Z dniem 9 czerwca br, spod jednego ze szczecińskich kościołów grupa młodzieży wyruszyła w czterodniową podróż śladami papieża Benedykta XVI. Późnym wieczorem zapakowaliśmy się z bagażami, gitarami i flagą do busa. Rozsiedliśmy się wygodnie i ruszyliśmy przed siebie.
Krótka „autobusowa” integracja i wszyscy pousypiali. Obudziliśmy się wczesnym rankiem w Monachium, gdzie Benedykt XVI pełnił urząd Arcybiskupa Monachium i Fryzyngi. Tutaj, w München, rozpoczęliśmy swoje pielgrzymowanie. Pierwsze kroki skierowaliśmy w stronę Marienplatz, kościołów starego miasta oraz katedry, w której niegdyś święcenia biskupie przyjął ks. Joseph Razinger. Po intensywnym monachijskim spacerze, pomiędzy licznymi uliczkami, udaliśmy się do jednego z kościół na Mszę świętą. Po Mszy, ku naszemu zaskoczeniu, podszedł do nas pan, który jak się okazało, nie dość, że pochodził z Polski, że Szczecina, to jakby tego było mało, pochodził z parafii, z której wyjeżdżaliśmy. Czyż ten świat nie jest mały? Krótka rozmowa z napotkanym mężczyzną i co dalej? Szybkie zakupy w monachijskich sklepach, odwiedziny Mc Donald'su i dalej w drogę. Udając się w kolejne miejsce, biorąc pod uwagę, że pośród nas znajdowało się wielu zagorzałych kibiców piłkarskich, nie mogliśmy sobie odmówić wizyty na stadionie piłkarskim Allianz Arena.
Stamtąd dotarliśmy do niewielkiego, uroczego miasteczka Altötting. Miasteczka, które mnie osobiście urzekło swoją ciszą, spokojem i pięknym maryjnym sanktuarium. Co roku wracam do niego z przyjemnością, nie mogąc się doczekać noclegu w tym miejscu. Po zadomowieniu się w schronisku nastąpiło wspólne przygotowanie posiłku, które dostarczyło w kuchni wiele radości i pozwoliło lepiej poznać się dziewczęcej części grupy. Jeśli ktoś ma wątpliwości – gotowanie naprawdę łączy ludzi. Posileni wyruszyliśmy w miasto. Swoje kroki skierowaliśmy ku sanktuarium, w którym znajduje się słynący z łask wizerunek Czarnej Madonny. Tutaj również, w czasach swojego dzieciństwa, pielgrzymował Joseph Razinger. Dla mnie, na drodze tej pielgrzymki jest to wyjątkowe miejsce. Dlaczego? Tutaj, podziwiając licznie zgromadzone wota wdzięczności pozostawione przez pielgrzymów, człowiek przypomina sobie, że mimo wielu życiowych zawieruch, tragedii i cierpienia - nie jest sam. Choć czasem, pod ciężarem prozy dnia, wątpi się w to, tutaj, podziwiając wota te, malowane, jak i te w postaci kul i lasek oraz różańców, zaczyna na nowo się wierzyć w nieskończoną Bożą Miłość i opiekę. Tutaj, modląc się przy wizerunku Czarnej Madonny, ożywa nadzieja na pomyślność. Tak, to wyjątkowe miasto.
Wieczorem, będąc pod wrażeniem tego, co zobaczyliśmy i przeżyliśmy pierwszego dnia, po krótkich wspólnych śpiewach ukryliśmy się głęboko w swoich śpiworach, poddając sennym marzeniom, aby następnego dnia wstać w pełni sił. „I tak upłynął wieczór i poranek – dzień pierwszy.”
Dzień rozpoczęliśmy Mszą świętą w sanktuarium Matki Bożej Królowej Bawarii, odprawioną przez naszego „pasterza”. Zjedliśmy śniadanie, szybko spakowaliśmy swoje tobołki i znów znaleźliśmy się w podróży. Dokąd tym razem? Po licznych przeżyciach duchowych w Altötting droga zaprowadziła nas do Erdich. Nadszedł czas na rekreację w największym w Europie kompleksie zjeżdżalni wodnych. Po kilku godzinach chlapania się w wodzie pojechaliśmy dalej. Kolejnym punktem na mapie naszej wędrówki stała się rodzinna miejscowość papieża Benedykta XVI. Tutaj, w Marktl, gdzie urodził się i wychowywał Ojciec Święty, zainteresował nas dom rodzinny państwa Razingerów oraz kościół parafialny św. Oswalda, w którym został ochrzczony mały Joseph. Z Marktl udaliśmy się do Burg Feuerstein, gdzie czekali na nas nasi niemieccy przyjaciele. Po serdecznym przywitaniu podążyliśmy za naszymi gospodarzami na specjalnie przygotowanego grilla, by umożliwić lepsze wzajemne poznanie się osobom, które przyjechały po raz pierwszy do Burg Feuerstein. Tutaj pojawiła się niespodzianka. Oprócz nas, była jeszcze jedna zagraniczna grupa. Byli to Senegalczycy. Okazało się, że gdy człowiek otwiera się na drugiego to i bariera w postaci zróżnicowanej znajomości języka, działająca w obie strony, stopniała. Pomimo „kanciastej” mowy, udawało się porozumieć. Po kolejnej dawce wrażeń i mile spędzonym wieczorze przyszedł czas snu, jakże przydatny czas. „ I tak upłynął wieczór i poranek – dzień drugi.”
W Sobotę rano wraz z grupą z Senegalu i naszymi niemieckimi przyjaciółmi wyruszyliśmy do Norymbergii. Czas przeznaczony na zwiedzanie miasta minął szybko. Nim się obejrzeliśmy, wszyscy siedzieliśmy w busach i podążaliśmy do Pretzfeld, aby tam wraz z młodzieżą niemiecką wyruszyć na pielgrzymkowy szlak do Burg Feuerstein. Mottem przewodnim stało się hasło: „Alles für mich?!” - wszystko dla mnie?! Droga została podzielona przez organizatorów na kilka etapów, tzw. stacji. Był to czas krótkiego postoju z rozważaniem oraz chwila, podczas której można było zregenerować siły i odetchnąć. W tym roku zastanawiano się, co jest ważne, co może stanowić wartość, co można zaproponować innym? Podkreślano, że człowiek nie może tylko i wyłącznie skupiać się nad sobą. Powinien zmieniać siebie, zmieniać świat. Nie powinien obojętnie przechodzić koło drugiego człowieka, a tym bardziej człowieka w potrzebie. Rozważania mówiły o potrzebie wyciągania pomocnej dłoni do innych. Za najważniejszą wartość w życiu wskazano na „skarb w niebie” - Boga. To wiara jest podstawą na drodze do osiągnięcia prawdziwego szczęścia w życiu. Zwieńczeniem pieszej pielgrzymki była wspólna Msza święta, po której nie zabrakło rozrywki w postaci koncertu. „ I tak upłynął wieczór i poranek – dzień trzeci.”
Dzień ostatni – niedzielę - rozpoczęliśmy bardzo wcześnie Mszą świętą. Dla wielu znacznie za wcześnie. Po posiłku, spakowaniu się i uprzątnięciu pokoi, wyruszyliśmy w jedną z ostatnich dróg. Celem stał się Bamberg. Zwiedzając miasto, odwiedziliśmy wiele kościołów oraz malowniczych zakątków. Głównym punktem zainteresowania i zarazem zwieńczeniem naszego pielgrzymowania była bamberska katedra oraz grób św. Ottona znajdujący się w kościele św. Michała. Tym bardziej jest to dla nas szczególne miejsce, ponieważ historia naszej diecezji związana jest z osobą tegoż świętego. Pobyt w Bambergu, a zarazem koniec pielgrzymkowej drogi, zakończyła wspólna modlitwa przy grobie św. Ottona.
Droga powrotna upłynęła pod znakiem dzielenia się wrażeniami, tym wszystkim, co nas zachwyciło, zastanowiło i zdziwiło. Do Szczecina, prócz zmęczenia, przywieźliśmy masę wrażeń i spostrzeżeń, przeżyć duchowych oraz estetycznych. Wróciliśmy bogatsi o kolejne doświadczenia. Nawet ja, która na tę pielgrzymkę pojechałam po raz kolejny, wróciłam z nowymi doświadczeniami, wrażeniami i spostrzeżeniami. Z nowymi przemyśleniami.
Także i tym razem zostaliśmy przyjęci przez Archidiecezję Bamberską z wielką gościnnością i otwartością. Nasi przyjaciele z Niemiec dołożyli wszelkich starań, abyśmy dobrze się czuli w obcym miejscu. Służyli nam swoja pomocą i życzliwością, za co w imieniu swoim i całej grupy pielgrzymkowej chciałabym serdecznie podziękować. Mamy też nadzieję, że nasza przyjaźń będzie się nadal rozwijać – bo warto uczyć się od siebie nawzajem.
Ewa Sitarek
Zobacz galerię zdjęć
Stamtąd dotarliśmy do niewielkiego, uroczego miasteczka Altötting. Miasteczka, które mnie osobiście urzekło swoją ciszą, spokojem i pięknym maryjnym sanktuarium. Co roku wracam do niego z przyjemnością, nie mogąc się doczekać noclegu w tym miejscu. Po zadomowieniu się w schronisku nastąpiło wspólne przygotowanie posiłku, które dostarczyło w kuchni wiele radości i pozwoliło lepiej poznać się dziewczęcej części grupy. Jeśli ktoś ma wątpliwości – gotowanie naprawdę łączy ludzi. Posileni wyruszyliśmy w miasto. Swoje kroki skierowaliśmy ku sanktuarium, w którym znajduje się słynący z łask wizerunek Czarnej Madonny. Tutaj również, w czasach swojego dzieciństwa, pielgrzymował Joseph Razinger. Dla mnie, na drodze tej pielgrzymki jest to wyjątkowe miejsce. Dlaczego? Tutaj, podziwiając licznie zgromadzone wota wdzięczności pozostawione przez pielgrzymów, człowiek przypomina sobie, że mimo wielu życiowych zawieruch, tragedii i cierpienia - nie jest sam. Choć czasem, pod ciężarem prozy dnia, wątpi się w to, tutaj, podziwiając wota te, malowane, jak i te w postaci kul i lasek oraz różańców, zaczyna na nowo się wierzyć w nieskończoną Bożą Miłość i opiekę. Tutaj, modląc się przy wizerunku Czarnej Madonny, ożywa nadzieja na pomyślność. Tak, to wyjątkowe miasto.
Wieczorem, będąc pod wrażeniem tego, co zobaczyliśmy i przeżyliśmy pierwszego dnia, po krótkich wspólnych śpiewach ukryliśmy się głęboko w swoich śpiworach, poddając sennym marzeniom, aby następnego dnia wstać w pełni sił. „I tak upłynął wieczór i poranek – dzień pierwszy.”
Dzień rozpoczęliśmy Mszą świętą w sanktuarium Matki Bożej Królowej Bawarii, odprawioną przez naszego „pasterza”. Zjedliśmy śniadanie, szybko spakowaliśmy swoje tobołki i znów znaleźliśmy się w podróży. Dokąd tym razem? Po licznych przeżyciach duchowych w Altötting droga zaprowadziła nas do Erdich. Nadszedł czas na rekreację w największym w Europie kompleksie zjeżdżalni wodnych. Po kilku godzinach chlapania się w wodzie pojechaliśmy dalej. Kolejnym punktem na mapie naszej wędrówki stała się rodzinna miejscowość papieża Benedykta XVI. Tutaj, w Marktl, gdzie urodził się i wychowywał Ojciec Święty, zainteresował nas dom rodzinny państwa Razingerów oraz kościół parafialny św. Oswalda, w którym został ochrzczony mały Joseph. Z Marktl udaliśmy się do Burg Feuerstein, gdzie czekali na nas nasi niemieccy przyjaciele. Po serdecznym przywitaniu podążyliśmy za naszymi gospodarzami na specjalnie przygotowanego grilla, by umożliwić lepsze wzajemne poznanie się osobom, które przyjechały po raz pierwszy do Burg Feuerstein. Tutaj pojawiła się niespodzianka. Oprócz nas, była jeszcze jedna zagraniczna grupa. Byli to Senegalczycy. Okazało się, że gdy człowiek otwiera się na drugiego to i bariera w postaci zróżnicowanej znajomości języka, działająca w obie strony, stopniała. Pomimo „kanciastej” mowy, udawało się porozumieć. Po kolejnej dawce wrażeń i mile spędzonym wieczorze przyszedł czas snu, jakże przydatny czas. „ I tak upłynął wieczór i poranek – dzień drugi.”
W Sobotę rano wraz z grupą z Senegalu i naszymi niemieckimi przyjaciółmi wyruszyliśmy do Norymbergii. Czas przeznaczony na zwiedzanie miasta minął szybko. Nim się obejrzeliśmy, wszyscy siedzieliśmy w busach i podążaliśmy do Pretzfeld, aby tam wraz z młodzieżą niemiecką wyruszyć na pielgrzymkowy szlak do Burg Feuerstein. Mottem przewodnim stało się hasło: „Alles für mich?!” - wszystko dla mnie?! Droga została podzielona przez organizatorów na kilka etapów, tzw. stacji. Był to czas krótkiego postoju z rozważaniem oraz chwila, podczas której można było zregenerować siły i odetchnąć. W tym roku zastanawiano się, co jest ważne, co może stanowić wartość, co można zaproponować innym? Podkreślano, że człowiek nie może tylko i wyłącznie skupiać się nad sobą. Powinien zmieniać siebie, zmieniać świat. Nie powinien obojętnie przechodzić koło drugiego człowieka, a tym bardziej człowieka w potrzebie. Rozważania mówiły o potrzebie wyciągania pomocnej dłoni do innych. Za najważniejszą wartość w życiu wskazano na „skarb w niebie” - Boga. To wiara jest podstawą na drodze do osiągnięcia prawdziwego szczęścia w życiu. Zwieńczeniem pieszej pielgrzymki była wspólna Msza święta, po której nie zabrakło rozrywki w postaci koncertu. „ I tak upłynął wieczór i poranek – dzień trzeci.”
Dzień ostatni – niedzielę - rozpoczęliśmy bardzo wcześnie Mszą świętą. Dla wielu znacznie za wcześnie. Po posiłku, spakowaniu się i uprzątnięciu pokoi, wyruszyliśmy w jedną z ostatnich dróg. Celem stał się Bamberg. Zwiedzając miasto, odwiedziliśmy wiele kościołów oraz malowniczych zakątków. Głównym punktem zainteresowania i zarazem zwieńczeniem naszego pielgrzymowania była bamberska katedra oraz grób św. Ottona znajdujący się w kościele św. Michała. Tym bardziej jest to dla nas szczególne miejsce, ponieważ historia naszej diecezji związana jest z osobą tegoż świętego. Pobyt w Bambergu, a zarazem koniec pielgrzymkowej drogi, zakończyła wspólna modlitwa przy grobie św. Ottona.
Droga powrotna upłynęła pod znakiem dzielenia się wrażeniami, tym wszystkim, co nas zachwyciło, zastanowiło i zdziwiło. Do Szczecina, prócz zmęczenia, przywieźliśmy masę wrażeń i spostrzeżeń, przeżyć duchowych oraz estetycznych. Wróciliśmy bogatsi o kolejne doświadczenia. Nawet ja, która na tę pielgrzymkę pojechałam po raz kolejny, wróciłam z nowymi doświadczeniami, wrażeniami i spostrzeżeniami. Z nowymi przemyśleniami.
Także i tym razem zostaliśmy przyjęci przez Archidiecezję Bamberską z wielką gościnnością i otwartością. Nasi przyjaciele z Niemiec dołożyli wszelkich starań, abyśmy dobrze się czuli w obcym miejscu. Służyli nam swoja pomocą i życzliwością, za co w imieniu swoim i całej grupy pielgrzymkowej chciałabym serdecznie podziękować. Mamy też nadzieję, że nasza przyjaźń będzie się nadal rozwijać – bo warto uczyć się od siebie nawzajem.
Ewa Sitarek
Zobacz galerię zdjęć
liczba odsłon: 1071 | dodano: 2010-06-15 18:02:35
Tweetnij