Krzysztof Czeczot - wywiad |
Z Krzysztofem Czeczotem - aktorem, dramaturgiem i reżyserem związanym ze Szczecinem - o pracy, projektach artystycznych oraz planach i marzeniach rozmawia Katarzyna Szylak.
Krzysztof Czeczot - aktor, dramaturg, reżyser. Która z tych profesji jest panu najbliższa? Jaki jest sposób na połączenie tych wszystkich zajęć?
- Wszystko, co robię jest dla mnie ważne, więc nie wyróżniałbym ani grania, ani pisania, ani reżyserii zwłaszcza, że wszystkie te profesje w jakimś sensie zależą od siebie.
Skąd u pana takie zainteresowania? Zawsze chciał być pan aktorem?
- Zawsze chciałem wyrwać się z małego miasta w którym dorastałem i zawsze chciałem robić coś, co będzie mnie cieszyć, a aktorem zostałem zapewne z powodu próżności i wiecznie niezaspokojonego ego. To jest napęd, ale i pewnie problem każdego człowieka pracującego w obrębie sztuki.
Na pana koncie jest wiele ról teatralnych i filmowych. Wiele osób zna pana głównie z roli Maćka w „BrzydUli”. Jak wspomina pan grę w tym serialu?
- Bardzo miło wspominam ten moment w moim życiu zwłaszcza, że poznałem tam świetnych ludzi – z niektórymi utrzymuję kontakt po dziś dzień. Taka praca uczy sprawności i systematyczności. Ja lubiłem te robotę.
Istnieje tendencja kategoryzowania aktorów na tych teatralnych i serialowych. Czym się różni praca w teatrze od pracy na planie filmowym? Gdzie pan się lepiej odnajduje?
- Praca w teatrze od pracy na planie filmowym czy serialowym różni się właściwie wszystkim, ale najważniejsza różnica to czas – w teatrze jest go zdecydowanie więcej. Dla mnie nie ma różnicy czy pracuję w teatrze czy filmie czy w serialu. Ważni są ludzie, z którymi się pracuje, a mnie udaje się pracować z wybitnymi i sympatycznymi ludźmi.
A jak to jest być reżyserem? Stać po drugiej stronie sceny i wydawać polecenia nie rzadko swoim kolegom aktorom?
- Bycie reżyserem to z jednej strony odpowiedzialność, bo musisz podejmować decyzje, których potem już nie można cofnąć, a z drugiej strony reżyseria to ogromna wolność bo kreuje się własny świat. Reżyseria to nie wydawanie poleceń kolegom aktorom, to raczej słuchanie ich propozycji i wybieranie tych najpotrzebniejszych do zamierzonego efektu.
Niewiele osób wie, że przez kilka lat był pan aktorem Teatru Współczesnego w Szczecinie oraz współpracował pan z Piwnicą przy Krypcie. Do dziś współpracuje pan z Radiem Szczecin. W 2011 r. współtworzył pan „Pastorałkę dla Szczecina.” Dlaczego lubi pan tu wracać? Jak pan wspomina Szczecin?
- Lubię wracać do Szczecina z powodu kilku, kilkunastu osób, z którymi po prostu bardzo się zaprzyjaźniłem, poza tym ciągle zameldowany jestem w Szczecinie, ciągle mam w Szczecinie mieszkanie. Nie jestem jeszcze na etapie żeby wspominać Szczecin, owszem mieszkam i pracuję poza Szczecinem, ale bardzo dobrze zorientowany jestem w życiu miasta.
Niedawno znów odwiedził pan Szczecin za sprawą audiobooka „Blade Runner”- którego jest pan reżyserem. Skąd pomysł na czytanie książki na żywo. Jak wygląda praca przy reżyserowaniu i nagrywaniu audiobooka. Jak wybiera pan osoby czytające, a przede wszystkim czym kieruje się pan przy doborze dzieła?
- Przede wszystkim nie wybieram nikogo tylko proponuję obsadę, dzwonię do różnych aktorów i pytam czy zechcieliby wziąć udział w takim, a takim projekcie. Nie ma jakiegoś klucza według, którego obsadzam w naszych audiobookach, ale na pewno ważna jest relacja jaką mam z poszczególnymi osobami, ja lubię pracować spokojnie i w gronie ludzi, którzy są profesjonalistami. Pomysł na czytanie książki na żywo pojawił się już dawno temu, chciałem wrócić do formuły teatru radia na żywo – mówiąc najprościej, ja to po prostu potrafię robić i lubię to robić. Ta praca zbliżona jest do pracy w teatrze, bo prym wiedzie tekst, a z drugiej strony zbliżona jest to filmu, bo realizując wielogłosowy audiobook, czy teatry radia, które czasami robię kieruję wymyślonym kiedyś zdaniem – audiobook to musi być film bez obrazków. I wielu słuchaczy naszych audiobooków podkreśla ten fakt, że nasze książki ogląda się jak film słuchając ich.
Czym dla pana jest audiobook? Jaki cel ma ich tworzenie? Istnieje wiele opinii że audiobook jest zagrożeniem dla czytania papierowych książek. Jakie jest pana zdanie na ten temat?
- Audio nigdy nie wyprze książki - trzeba pamiętać, że książka jest w Europie od Gutenberga, a Azji była jeszcze wcześniej, stąd tak silnie osadzoną w kulturze człowieka tradycję, powiedzmy nawet nawyk nie jest tak łatwo zmienić. Audiobook to spotkanie z literaturą dla tych, którzy musza i żyją szybciej, a przy tym często mają zajęte ręce. Lub tych, a wiem, że jest ich coraz więcej, którzy zamiast sieczki w radio czy telewizji po prostu lubią otoczyć się dobrze zrobioną produkcją audio.
Czy audiobook można nazwać słuchowiskiem?
- Tak, audiobook to słuchowisko, tylko w pełnym, wielogodzinnym wymiarze.
Mimo tak młodego wielu zdobył pan wiele prestiżowych nagród*. Co dla pana znaczą te nagrody? Jaki ma pan do nich stosunek?
- Zupełnie szczerze bardzo cieszą mnie różne wyróżnienia, ale gdyby ich nie było robiłbym dalej to samo z taką samą pasją. Wyróżnienia i krytykę zawsze dzielę przez 10.
Kilka lat temu w szczecińskiej Bazylice Archikatedralnej miała miejsce premiera „Pasji wg Romana Bradstaettera”. Jest to historia męki i śmierci Jezusa z Nazaretu przedstawiona jako utwór słowno-muzyczny. W dzisiejszych czasach gdy wspomina się o Bogu, wierze i Kościele jest się wyśmiewanym i ujrzanym za zacofanych „dziwaków” społeczeństwie. Skąd pomysł na taką tematykę i miejsce sztuki? Czy jeszcze to widowisko będzie można zobaczyć w Szczecinie?
- Poezja Romana Brandstaettera, bardzo zapomnianego polskiego poety, pochodzenia żydowskiego, to twórczość niezwykła. Dla mnie istotą spotkania przy okazji koncertu pasyjnego była opowieść o człowieku i aspekt przenikania się kultury rzymskokatolickiej i judaistycznej. To bardzo ważne abyśmy pamiętali o tym, że tożsamość naszego kraju budowana była przez wieki przez narodowość tak mocno dotkniętą przez holokaust. Ciągle zabiegamy o kolejne wykonania koncertu w Polsce, ale przyznaję, że nie jest to łatwe zadanie.
Czy przy takim ogromie pracy i rozpoznawalności da się uchronić przed tzw. „wodą sodową” i znaleźć czas dla siebie? Jak pan spędza wolny czas?
- Sodówkę już mam za sobą, a wolny czas spędzam zupełnie zwyczajnie, najczęściej z najbliższymi.
Osiągnął pan już wiele - ma pan jeszcze jakieś marzenia? Jakie są pana plany na przyszłość?
- Marzę o filmie.
Czym pan się kieruje w życiu, jakie jest pana motto życiowe?
- Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym :)
Dziękuje za rozmowę
- Dziękuję.
* M.in.: 2008 r. - nagroda za reżyserię słuchowiska „Dublin. One way” na VIII Festiwalu Teatru Polskiego Radia i Teatru Telewizji Polskiej "Dwa Teatry" w Sopocie; 2010 r. - Grand Prix, nagroda za reżyserię oraz nagroda za scenariusz oryginalny słuchowiska „Jeszcze się spotkamy młodsi” na X Festiwalu Teatru Polskiego Radia i Teatru Telewizji Polskiej „Dwa Teatry” w Sopocie; 2012 r. - Złota Kaczka - nagroda specjalna miesięcznika „Film” za realizację audiobooka "Gra o Tron", Prix Europa w Berlinie.