Do Boga w rytm hip-hopu |
Olczak, Rynka, Johnny i SparkOne tworzą muzykę i śpiewają od dwóch lat. W piosenkach komentują otaczający świat - politykę, mentalność ludzi, życie szkoły. Poruszają także problemy związane ze swoim przeżywaniem wiary. - Podkładamy pod muzykę to, co czujemy i co myślimy. Bez tematów tabu - deklarują. Hip hop to dla nich sposób mówienia młodych ludzi. Protestują przeciw stwierdzeniu, że to muzyka gangsterów, żuli, marginesu. - Gdybyśmy tacy byli to nie śpiewalibyśmy z Księdzem - kwitują. A tymczasem o ojcu Marku mówią "super koleś".
- Najpierw byłem nieufny - przyznaje tymczasem dominikanin. Jednak pewnego dnia zaproszony do domu Olczaka zaczął słuchać z chłopcami ich muzyki. Ci zaczęli kiwać się i śpiewać. Przypomniał sobie, jak w swoich licealnych latach słuchał z rówieśnikami rocka. - To była to sama atmosfera - wspomina. Potem przyszła refleksja, że kilkanaście, czy nawet jeszcze kilka lat temu szok w Kościele wywoływały Msze big beatowe czy rockowe. Teraz przyszedł czas hip hopu? Rekolekcje w Choszcznie podobały się proboszczowi, siostrze prowadzącej scholę ; na co dzień wykorzystują gitary basowe i wzmacniacze, ale wśród młodych byli też przeciwnicy. Ci mówili o zakłóceniu powagi nabożeństwa, robieniu z Mszy widowiska.
- Tak Kościół jest sztywny i nudny. Powinno się w nim modlić tylko na klęczkach – ripostuje o.Marek.
- Przez hip hop do Pana Boga ? - pytam.
- Czemu nie ? - odpowiada .
Ilona M.