4. niedziela Wielkiego Postu - C |
Ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia.
(Łk 15,29)
Joz 5,9a.10-12;
2 Kor 5,17-21;
Łk 15,1-3.11-32
Duchu Święty, przyjdź!
Jezu, z Twoją pomocą rozpoczynam rozważanie tekstu biblijnego, który Kościół podaje na IV Niedzielę Wielkiego Postu.
W dzisiejszą niedzielę zapewne nie pierwszy raz słuchamy przepięknej przypowieści o synu marnotrawnym. Przyjrzyjmy się postawie starszego, zawsze wiernego syna.
Starszy syn może budzić pewnego rodzaju współczucie, a postawa ojca może wywołać oburzenie. Starszy syn był zawsze wierny, w doli i niedoli, ale nigdy nie dostał koźlęcia, żeby się zabawić z przyjaciółmi. Stoi w zupełnym przeciwieństwie do drugiego syna, który uznał ojca za umarłego i przejął część spadku. Następnie roztrwonił swój majątek grzesząc. Na koniec wrócił do ojca, a on przyjął go z radością, jak gdyby nigdy nic.
Każdy, kto znalazł się w podobnym położeniu, co syn marnotrawny, dobrze rozumie tę przypowieść. Mógł bowiem skorzystać z niezgłębionego miłosierdzia Pana Jezusa. Człowiek, który otrzymuje oczekiwane wybaczenie, jest wdzięczny Bogu za łaskę powrotu do wiary.
Co pozostaje chrześcijanom, którzy są podobni do „starszego syna”? Przede wszystkim poczuć się jak syn młodszy. Zauważyć swoje liczne grzechy i przyjść do Ojca po przebaczenie, a nie wypominać Bogu niesprawiedliwość. Bo kim my jesteśmy, byśmy mogli sądzić czyny Boga?
Przemyślę w tym tygodniu:
1. Czy zachowywałem się kiedykolwiek jak „starszy syn”?
2. Czy modlę się za tych, którzy są daleko od Ojca?
3. Czy zdarza mi się czynić Bogu wyrzuty?
Tekst: Kajetan Rajski
Video komentarz: www.paulus.org.pl