Jezus Chrystus jest moim światłem |
Przez ostatni czas trudno mi było zmobilizować się i pójść na Eucharystię (nawet niedzielną), a o Sakramencie Pojednania już nie wspomnę... W mej rodzinnej parafii było łatwiej - mniejsza społeczność, człowiek jest mniej anonimowy, a poza tym wspólnota, która zawsze brała czynny udział w Eucharystii. Tego wszystkiego zabrakło mi na studiach.
Moje życie zupełnie wywróciło się do góry nogami - studia, praca, grupa Oazy Dzieci Bożych, którą prowadzę od jakiegoś czasu. Nawał obowiązków bardzo wpłynął na moje życie duchowe. Zmęczenie fizyczne, zniechęcenie coraz większe w modlitwie, w obowiązkach...Coraz rzadziej jeżdżę do domu, mam mniej czasu dla moich przyjaciół. To wszystko bardzo boli...
Wielkimi krokami zbliżało się Triduum Sacrum, czas dla mnie szczególny. Postanowiłam, że pójdę do spowiedzi. Pan dał mi kapłana, z którym mogłam porozmawiać i który mnie wyspowiadał. Powiedział mi, że trzeba być wiernym Chrystusowi pomimo tego wszystkiego; że On zawsze jest blisko mnie. To mi dało jakąś nadzieję, z którą pojechałam do domu rodzinnego.
Wczoraj uczestniczyłam w Wigilii Paschalnej. Pan przechodził ze śmierci do życia, a ja razem z Nim. Podczas Liturgii, kiedy diakon po raz drugi zaśpiewał: Światło Chrystusa, podeszłam do niego i odpaliłam swą świecę od Paschału, który trzymał. Następnie wraz z innymi osobami zanieśliśmy światło do pozostałych wiernych.
W tym momencie wszystkie moje wątpliwości zniknęły. Przypomniały mi się słowa, pierwszego kroku ku dojrzałości chrześcijańskiej:
„Jezus Chrystus jest moim Światłem i Życiem oraz jedyną drogą do Ojca; przyjąłem Go jako mojego Pana i Zbawiciela: oddałem Mu swoje życie, aby nim kierował"
Po raz kolejny Pan przyszedł do mnie i odrodził mnie do życia. Tylko w Nim moje życie ma sens, bo On jest moim Światłem...
Suseł