Wniebowstąpienie Pańskie |
Dz 1,1-11 * Ps 47 * Ef 1,17-23 * Mt 28,16-20
Gdybyśmy każdego dnia pamiętali o tym jednym: „zmartwychwstaniemy” jak wiele spraw toczyłoby się we właściwym kierunku.
Zmartwychwstaniemy
W liście do Efezjan słyszymy o pragnieniu św. Pawła, byśmy otrzymali światłe oczy serca tak, byśmy wiedzieli czym jest nadzieja naszego powołania. W tym okresie wielkanocnym wiele razy powracały do mnie słowa: „zmartwychwstaniemy”. Tylko tyle i aż tyle. Kiedy pojawiały się nagle w moich myślach dystansowały mnie od przeżyć i problemów. Oczywiście ani przeżycia, ani problemy nie znikały jedynie nabierały właściwego „rozmiaru”. Gdybyśmy każdego dnia pamiętali o tym jednym: „zmartwychwstaniemy” jak wiele spraw toczyłoby się we właściwym kierunku.
Czy ja rozumiem?
Uczniowie spotykają Zmartwychwstałego, On wyjaśnia im sprawy Królestwa, przekonuje o swojej realnej obecności po to, by ich posłać. Czy nie mógł z nimi pozostać? Ile by to uprościło, gdyby po dwóch tysiącach lat nadal przychodził w sposób widzialny, w różne miejsca i do różnych ludzi. Czy tak naprawdę nie mógł tego zrobić? Mógł. Dlaczego nie zrobił? Dlaczego wybrał trudniejszą drogę? Dlaczego nam się to nie mieści w głowach? Przez głupstwo krzyża spodobało się Bogu nas zbawić (por. 1 Kor 1), przez trud miłości i posłuszeństwa. Nie ma dla nas innej drogi. Czy jesteśmy świadomi, że jesteśmy posłani, by przejść tę drogę tak jak On?