Ten wyrok nadaje sie do rewizji |
Pani dr Joanna Banasiuk z Centrum Prawnego Ordo Iuris opracowała analizę wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w tzw. sprawie „Agaty”. Wynika z niego, że oczekiwanie na zgodę na „aborcję” (a konkretniej wymaganie podpisania zgody przez „Agatę” i jej matkę) stanowiło presję psychiczną motywowaną ideologicznie i mającą odwieść powódki od skorzystania z tej możliwości. Czy fakt, że w Polsce nie istnieje coś takiego jak prawo do aborcji, ale tylko jej niekaralna możliwość ma w tej sprawie znaczenie?
Ma Pani rację, polska ustawa o planowaniu rodziny nie przyznaje nikomu „prawa do aborcji”, ale wskazuje sytuacje, w których można jej dokonać nie narażając się na sankcję karną. To istotna różnica – w prawie mówimy wówczas nie o prawie, ale o kontratypie. Odpowiadając na Pani pytanie, można powiedzieć, że fakt ten powinien mieć znaczenie. Powinien, jednak Europejski Trybunał Praw Człowieka nie chce dostrzegać pewnych okoliczności. Nade wszystko, nie chce rozpatrywać przypadków, w których chodzi o aborcję w kontekście Konwencyjnych gwarancji dla życia ludzkiego. Rozpatruje je przez pryzmat art. 8 (prawo do prywatności) tak, jakby aborcja nie ograniczała w drastyczny sposób prawa do życia, lecz jedynie stwarzała kobiecie „prawo wyboru”. To niestety oznacza, że Trybunał dokonał wyboru ideologicznego i jemu podporządkował sposób interpretowania Konwencji. Z tego też względu nie chce przyjąć do wiadomości natury uregulowania obecnego w prawie polskim. Niestety, dopóki polskie prawo będzie przewidywało możliwość przeprowadzenia bezkarnej aborcji, tego typu machinacje sądowe będą możliwe.
W analizie wskazuje się, że nie można mówić o presji wynikającej z narzucenia takich lub innych poglądów lekarzy, ale o realizowaniu wymogu, jaki prawo na nich nakładało, w tym również wymogu nakładanego przez Europejską Konwencję Praw Człowieka. Co to konkretnie za wymogi? Do czego prawnie zobowiązani są w Polsce lekarze?
Chodzi o wymóg odpowiedniego poinformowania pacjenta o naturze procedur, którym ma być poddany, o ich przebiegu, celu i konsekwencjach. Innymi słowy chodzi o dostęp do zrozumiałej informacji, pozwalającej na udzielenie w pełni świadomej zgody oraz o prawo do tego, by być poddanym jedynie takim procedurom medycznym, na które się godzimy. Rzecz w tym, by podpisując zgodę na zabieg ryzykowny, a takim bez wątpienia jest aborcja, mieć pełną świadomość co do jego przebiegu i skutków. Polskie prawo w pełni w tym względzie odpowiada Strasburskim standardom i zgodnie z nim działali lekarze i personel szpitala w „sprawie Agaty”, co dr Joanna Banasiuk wykazała w sposób nie budzący wątpliwości.
Po lekarzach, kolejnymi winnymi wymienionymi w wyroku mieli być ksiądz i obrońcy życia. I tutaj również analiza dr Banasiuk pokazuje, że nie ma dowodów na ich złe działania, a wręcz przeciwnie, tłumaczy, że chodziło o realizowanie chronionych praw osób religijnych. Czy możecie Państwo wyjaśnić, o jakie dokładnie prawa chodzi?
Istotnie. Bardzo niepokojącą sytuacją jest to, że w niektórych sprawach, niektórym stronom Trybunał zdaje się wierzyć na słowo, nie oczekując udowodnienia okoliczności z których wywodzą one skutki prawne. Tak też było w sprawie „P. i S. przeciwko Polsce” (tzw. sprawa „Agaty”- przyp. ND), ale nie tylko w tej sprawie. Trybunał dysponując dowodem w postaci zaświadczenia z prokuratury o tym, że czyn zabroniony, na podstawie którego matka „Agaty” domagała się poddania jej córki aborcji, nie był gwałtem, uparcie twierdził, ze został on popełniony. Co więcej, to nie było nawet przestępstwo, bo chłopak „Agaty” nie mógł odpowiadać ze względu na małoletniość. Ksiądz, który rzekomo miał wbrew woli „Agaty” wywierać na nią presję, dysponuje nie tylko pisemnym zaproszeniem, ale i esemesami od dziewczyny, w których ta wyraża radość, że będzie matką, zaprasza go do siebie na rozmowę, a wręcz wyraża nadzieję, że będzie mógł z nią polecieć do szpitala. Strona polska złożyła nawet sprzeciw co do twierdzeń o zmuszaniu „Agaty” do kontaktów z księdzem. Jednak sprzeciw ten został przez Trybunał bezceremonialnie zignorowany. Pamiętać też należy, że „Agata” miała na gruncie polskich przepisów pełne prawo do korzystania z opieki duchowej. Nie mogło być zatem, jak wykazuje dr Banasiuk w swej analizie, mowy o presji, a tym bardziej o bezprawnej presji, przynajmniej ze strony księdza. Co innego presja ze strony matki. Sam Trybunał w wyroku przyznał, że matka oświadczyła lekarzom, którzy od „Agaty” dowiedzieli się o tym, że dziewczyna nie chce aborcji, że decyzja o przerwaniu ciąży została podjęta przez rodzinę. Jednak ta informacja, jak i wszystkie inne, które wyraźnie świadczyły o naciskach ze strony osób dążących do aborcji, a nie lekarzy, pozostałego personelu medycznego lub księdza, zostały przez Trybunał przedstawione w całkowicie opaczny sposób.
W analizie Centrum powołano się na sprawę przeciwko Słowacji, w której wypowiedział się Europejski Trybunał Praw Człowieka. Czy może Pan wyjaśnić związek tej sprawy ze sprawą „Agaty”?
Europejski Trybunał Praw Człowieka, w sprawach wytoczonych przeciwko Słowacji przez osoby ukrywające się pod inicjałami V.C. oraz N.B. orzekł, że kraj ten naruszył Konwencję dopuszczając do wysterylizowania osób, które nie były świadome przebiegu i skutków tej procedury, bowiem nie dostarczono im należytej informacji na jej temat. Tak niedoinformowane osoby podpisały zgodę na sterylizację, której dokonano. Trybunał orzekł, że Słowacja złamała w ten sposób art. 3 i 8 Konwencji, tzn., że potraktowała te osoby w sposób nieludzki naruszając dodatkowo ich prywatność. Jak już była o tym mowa, polscy lekarze, realizując skądinąd obowiązki wynikające z prawa polskiego, w sposób całkowicie właściwy poinformowali „Agatę” o wszystkich aspektach procedury, której miała zostać poddana i o jej ewentualnych skutkach. W tym wypadku jednak, Trybunał uznał, że te same działania, które uznał w sprawach przeciwko Słowacji za konieczne na gruncie Konwencji, w interesującej nas sprawie stanowią rzekomo niedozwoloną presję, łamiąc te same przepisy Konwencji.
Sprawa „Agaty” wydaje się mieć duże znaczenie dla kobiet, szczególnie w sytuacjach, gdy istnieją przesłanki, aby sądzić, że nie są one pewne, czy chcą aborcji. Czy jeśli ten wyrok stanie się prawomocny, nie będzie to oznaczać, że kobiety będą otrzymywać zgody na aborcję bardzo szybko, niejako z automatu, nie będąc świadome, na co się decydują? Jaki zagrożenia dla kobiet przedstawia ten wyrok?
Miejmy nadzieję, że wyrok ten zostanie poddany rewizji przez Wielką Izbę. Jest on, delikatnie mówiąc, niezrozumiały, jeśli chcieć go rozpatrywać w kategoriach prawnych, biorąc pod uwagę fakty, a nie kreatywną narrację prawniczek reprezentujących powódki. Na szczęście, to kobiety wciąż muszą wyrazić zgodę na aborcję. Obecnie nie widzę możliwości wyciągania z tego wyroku dalej idących konsekwencji normatywnych, oznaczać by to bowiem musiało zatajanie przed kobietami mającymi być poddanymi aborcji, informacji o przebiegu i konsekwencjach tej jakże wątpliwej medycznie procedury. Miejmy nadzieję, że nie dojdzie u nas do praktyk mających miejsce w Chinach, gdzie na kobietach brutalnie dokonuje się przymusowych aborcji. Na szczęście, polskie prawo zawiera dostateczne gwarancje dla kobiet w tej mierze. Trybunał zresztą wiedział dobrze, że nie może żądać żadnych zmian w prawie, i – poza delikatnymi, choć niebezpiecznymi sugestiami – poprzestał na zasądzeniu odszkodowań.
Dziękuję za rozmowę. Wywiad ukazał się na www.pch24.pl Rozmawiała Natalia Dueholm