Stypendysta Fundacji "Dzieło Nowego Tysiąclecia" |
Przedstawiamy Wam świadectwo Mateusza - wolontariusza i stypendysty Fundacji "Dzieło Nowego Tysiąclecia"
Moja przygoda z Fundacją „Dzieło Nowego Tysiąclecia” rozpoczęła się około 6 lat temu. Pewnego dnia dyrektorka mojego gimnazjum zaczepiła mnie na korytarzu i powiedziała, że istnieje możliwość dostania przeze mnie stypendium z pewnej fundacji, która pomaga uzdolnionej młodzieży, pochodzącej z biednego środowiska. Tą informację przyjąłem z „przymrużeniem oka”, ale postanowiłem powiedzieć o tym w domu. Po złożeniu wniosku w sekretariacie zapomniałem o tej sprawie. Nie minęły dwa tygodnie, a pani dyrektor zagadnęła mnie ponownie na korytarzu i zapytała: „Mateusz, złożyłeś wniosek o stypendium z FDNT? Bo mam dobrą wiadomość”. Potem odbył się apel, na którym zostały wyczytane trzy nazwiska, w tym jedno moje. Ucieszyłem się bardzo, bo wiedziałem, że pewne moje problemy finansowe zostały właśnie zakończone. Warunek był jeden, musiałem utrzymać w gimnazjum średnią 4,8; w liceum 4,5; a na studiach 4,0.
Tak minęło już kilka lat i nie potrafię wspominać już czasu, kiedy nie byłem stypendystą. Bardzo dużo miłych rzeczy, jakie przytrafiły mi się w życiu, wiążą się w mniejszym lub większym stopniu z Fundacją.
Czym jest dla mnie bycie stypendystą? Na pewno jest to ogromny zaszczyt. Zostałem wybrany… Jestem żywym pomnikiem Jana Pawła II. Czy to nie wystarczające argumenty wielkiego zaszczytu, jaki mnie spotkał? Korzyści materialne, jakie mam z faktu należenia do tej wspaniałej wspólnoty, są kluczowe, ale nie są to jedyne „plusy”. Poznałem bardzo dużo ciekawych osób z całej Polski. Wyobraźcie sobie sytuację: jadę na wycieczkę po Polsce, ale biorę tylko na nią 200 zł. Wystarczy kilka telefonów do znajomych i mam załatwiony nocleg w prawie każdym miejscu w Polsce.
Najlepsze jest w tym wszystkim to, że ta moja przygoda z Dziełem nigdy się nie skończy. Owszem, kiedy skończę studia, stracę stypendium, ale więzi z tymi, którzy tworzą to Dzieło, pozostaną do końca życia.
Mateusz Saja
Student II roku pedagogiki opiekuńczej i resocjalizacyjnej
Tak minęło już kilka lat i nie potrafię wspominać już czasu, kiedy nie byłem stypendystą. Bardzo dużo miłych rzeczy, jakie przytrafiły mi się w życiu, wiążą się w mniejszym lub większym stopniu z Fundacją.
Czym jest dla mnie bycie stypendystą? Na pewno jest to ogromny zaszczyt. Zostałem wybrany… Jestem żywym pomnikiem Jana Pawła II. Czy to nie wystarczające argumenty wielkiego zaszczytu, jaki mnie spotkał? Korzyści materialne, jakie mam z faktu należenia do tej wspaniałej wspólnoty, są kluczowe, ale nie są to jedyne „plusy”. Poznałem bardzo dużo ciekawych osób z całej Polski. Wyobraźcie sobie sytuację: jadę na wycieczkę po Polsce, ale biorę tylko na nią 200 zł. Wystarczy kilka telefonów do znajomych i mam załatwiony nocleg w prawie każdym miejscu w Polsce.
Najlepsze jest w tym wszystkim to, że ta moja przygoda z Dziełem nigdy się nie skończy. Owszem, kiedy skończę studia, stracę stypendium, ale więzi z tymi, którzy tworzą to Dzieło, pozostaną do końca życia.
Mateusz Saja
Student II roku pedagogiki opiekuńczej i resocjalizacyjnej
liczba odsłon: 3000 | dodano: 2010-11-10 18:52:30
Tweetnij