Przemijanie… |
Gdy poproszono mnie, o napisanie czegoś, na temat przemijania – pomyślałam – phi drobnostka. Ale gdy usiadłam z piórem w ręku, żeby coś napisać, okazało się, że to wcale nie jest drobnostka… no bo przemijanie to czas, to wydarzenia z przeszłości, czyli w skrócie temat od dinozaurów do dziś – ojej – to chyba dużo?! Może skupię się na samym czasie, bo jeżeli chodzi o wydarzenia, to ja nie lubię za bardzo liczyć kart historii – dobrze, że wiem, iż chrzest Polski był, pod Grunwaldem Jagiełło dzielnie poprowadził swoją drużynę do zwycięstwa, prawie jak Leo Beenhakker wygrał z Azerbejdżanem. Były dwie wojny światowe (nawet daty kojarzę), i ludzie tacy jak: Mieszko I, Bona i Napoleon, Piłsudski i Maria Skłodowska – Curie. Pozostałych znacie, więc nie będę wymieniać.
Czas mimo wszystko przemija, takie panta rehi i chyba będę się trzymała tezy, że czas wyznacza nam drogę działania od wczoraj do jutro. Nie spornym faktem jest wczoraj – bo „to już było i nie wróci więcej” – tak śpiewano w jednej z piosenek. Przeminęło, nie ma co ukrywać: faktów i zdarzeń cofnąć się już nie da, można jedynie ich konsekwencje sprowadzić na inny tor. Między wczoraj, a jutro jest jeszcze dziś – ale dziś też już przeminęło, bo miedzy czwartą, a piątą rano spałam, bo o ósmej byłam już po śniadaniu, a poranek w radio i tv trwa co najmniej od godziny, więc to wszystko co jest dziś – mija. Ale co z jutrem? Ono jeszcze nie minęło! To ważne, bo można je jeszcze zaplanować – nie myślę raczej o locie w kosmos, bo mnie nie stać, zresztą mam lęk wysokości, rany to co by było w kosmosie?!? Ale jutro mogę wszystko – to nic, że przeminie, ale ten czas jest, jest częścią mnie, gdyż to co było – było moje – to ja mogłam zrobić z czasem co chciałam i nadal mogę, bo znów będzie jutro. Czas wyznacza nam naszą drogę do dążenia ku marzeniom, planom, celom, najczęściej przez wysiłek i trud, ale to też minie, bo czas odsłoni uśmiech sukcesu. Czas to nasz przyjaciel i nasz największy wróg, czy się z nim zaprzyjaźnię, czy pokłócę, on będzie zależny ode mnie, a ja od niego. Złączeni na zawsze – ja i czas – może warto dać mu szansę, bo skoro on przemija to ja też. Ale dzięki niemu mogę trwać wiecznie. Polubiłam swój czas (czasem się nie dogadujemy), ale nie jest istotne czy on pędzi, czy czołga się jak żółw, ważne, że wyznacza drogę, że był, jest i będzie i że ma wpływ na nasze plany i spotkania. To przemijanie nie jest takie straszne, wręcz przeciwnie – jak długo chcielibyście mieć 5 lat?? Dziś 20 za rok 21, a wiecie jak miło będziecie wspominać szaleństwa młodości z wieku 63 lat z wnuczkami na kolanach. Czas to piękny dar – nie marnujmy go i nie spychajmy na dalszy plan. Uszanujmy go nawet, a może zwłaszcza za cechę jego przemijania.
Asik