Ekologiczne spojrzenie na odpoczynek |
Kolejny poranek w moim życiu... Wcześnie rano zwlekam się z łóżka i z trudem podążam na spotkanie z wszechpanującym hałasem wielkiego miasta. Dzień jest piękny, aż szkoda go marnować na podróże zapchanymi do granic możliwości tramwajami i metrem przyprawiającym o zawrót głowy.
Każdy z nas ma w swym życiu trudne chwile. Nasz świat to istny poligon, gdzie - zamiast huku armat - można słuchać wrzawy podniesionych głosów i wielkomiejskiego gwaru. Każdy z nas jest tu niczym marynarz na wzburzonym morzu, zagubiony pośród potęgi groźnego żywiołu. Niepowodzenia i rozczarowania zamykają nas w kręgu własnego „ja”. Kończy się gdzieś szczęście, a zaczyna rodzić się lęk i strach. Mamy wszystko, ale ciągle czegoś nam brakuje. Szukamy jakieś prostej rzeczy – całkiem różnej od skomplikowanego świata – mającej moc przywrócić blask zmęczonej twarzy. Jesteśmy zmęczeni trudem młodzieńczego życia. Tą ciągłą walką o to, by pozostać sobą, by nie „zdziczeć”, by sprostać rosnącym wymaganiom współczesnego świata. Gdzie jest najlepsza forma odpoczynku, relaksu, wytchnienia? Czy kończy się ona na szaleństwie klubowej nocy? Może czasem warto spróbować czegoś innego? Mniej przytłaczającego, mniej wiążącego się z chaosem życia w mieście, a bardziej wyciszającego...
Tajemnica odkrywania piękna przyrody... Refleksja nad cudem stworzenia... Ciepło i spokój, którego wszyscy pragniemy w głębi skołatanych myśli... Zachęta jest porywająca. Teraz zamknij oczy i przywołaj w pamięci letni obraz lasu. Poczuj zapach wilgotnej trawy oraz trzask łamanych, pod twoimi stopami, gałęzi. Natęż słuch i wsłuchaj się w ton leśnej ciszy. Tak inna jest ona od znajomego zgrzytu tramwaju, pisku opon, odgłosu tysiąca kroków na kamiennym deptaku. W lesie dominuje szelest liści, które skacząc na wietrze komponują melodię niczym spod fortepianu Chopina. Melodyjne głosiki małych ptaków, w które człowiek wtapia się coraz bardziej i intensywniej. Otwiera się nowe, piękniejsze okno na świat. Wszystko mieni się ciepłymi barwami...
Las tętni własnym życiem, dlatego dodaje sił tym, którzy są przygniecieni swoim zmęczeniem i zniechęceniem. Wejście z pokorą w ten świat pomaga odzyskać tę utraconą w sobie równowagę wewnętrzną. Poeci i pisarze rozpływali się w zachwytach nad lasem, krainą spełnionych marzeń i życiodajnego spokoju. Nie dziwię się... Las to przecież doskonały teren życia i świat cudownej harmonii. To idealna jedność człowieka z naturą, gdzie czas przestaje istnieć, pozostawiając tylko miejsce na nieukrywany zachwyt. Na radość wobec tego, co długowieczne i prawdziwie wartościowe. Człowiek, który potrafi zbliżyć się z miłością do tego piękna, zostanie obdarowany tym samym, a leśna przyroda zadba o niego z wielką troską.
Gdy ogarnia mnie zmęczenie, a wszystko traci swój blask, marzeniami i myślami zatapiam się w sile lasu. Chowam się pod zielonym „dachem” konarów drzew, spaceruję leśnymi alejkami i odpoczywam w niezmąconej ciszy. Opieram dłonie na twardych, suchych pniach i czuję na twarzy czyste, ciepłe powietrze. Potem siadam na miękkiej trawie, opieram się plecami o „zielonego przyjaciela” i rozkoszuję się wolnością od cywilizacyjnego zmęczenia. Nie muszę tu zaprzątać sobie głowy tysiącem pilnych spraw, ale w odprężeniu mogę pozwolić sobie na obserwację mrówki dźwigającej grudkę ziemi większą niż ona sama. Wielki dąb, promienie słońca na twarzy, wiatr muskający szyję i dłonie. Po prostu jestem, odpoczywam...
Powrót do wielkomiejskiego hałasu musi jednak nastąpić... Ale lasu i jego potęgi się nie zapomina. Wszędzie otacza mnie wspomnienie pachnącej, zielonej przyrody, która czeka na to, by znów móc mnie przytulić. Siedzę przy drewnianym stole, piszę ołówkiem po czystej kartce papieru. Na chwilę jednak spojrzę gdzieś w dal, westchnę głęboko i za poetą Julianem Ejsmondem powtórzę:
„Nad wszystko w dzikiej przyrodzie
co żyje, oddycha i śpiewa
nad wszystko, co kocha i tęskni
miłuję leśne drzewa...”.
Anna Mularska