Co jaram? Mój towar to wiara |
Czym jest sesja dla studentów? Różnie, dla jednych to udowodnienie swojej wiedzy (choć, tych jest właśnie najmniej). Dla większości to duży stres. Ostatnie nerwowe przerzucanie stron w książkach, skryptach i notatkach przed wejściem do sali, to nieodzowny obraz uczelnianych korytarzy w trakcie sesji. Atmosfera zdaje się być napięta, nie tylko wśród studentów, widać też często rozdrażnienie wykładowców. Oni już zapomnieli, jak sami byli studentami. Dziś dla wielu wykładowców to rutyna pozbawiona emocji. Setki twarzy, mało indywidualności. Często skupiają się na liczbach ile zdało, ilu się nie powiodło, nie bacząc na to jak i czy nauczyli.
Nasuwa się subtelne pytanie, czy jest ona w ogóle potrzebna? Będąc na czwartym roku, odpowiem, że tak – choć w dalszym ciągu jest to ten moment w roku akademickim, którego nie lubię. Dlaczego uważam, że jest potrzebna, ponieważ eliminuje, tych którzy są słabi lub po prostu leniwi.
Czy chcielibyście iść do lekarza, który nie potrafi was wyleczyć, bo na studiach bywał, a nie studiował?
Czy na pewno chcielibyście uzyskać poradę prawną, od kogoś, kto nie zna podstawowych pojęć prawniczych?
Czy rzeczywiście przyjemnie słucha się dziennikarzy, którzy z dziennikarstwem na studiach nie mieli nic wspólnego, bo studiowali na zupełnie innym kierunku, a dziś przekazują opinii publicznej rzekomo rzetelną wiedzę?
A może budujecie dom i zauważyliście, że jednak znacie się lepiej na stawianiu ścian działowych niż „budowniczy”, który zapewnia was, że pion jest właśnie „gdzieś tutaj” – tak na chybił trafił.
Sesja jest do przeżycia – na każdym kierunku da się ją zaliczyć. Pytanie tylko brzmi: jak? Każdy ma swój sposób. Najlepszym jest nauka. Jednak z nią bywa różnie, bo od wieków studenci powtarzają, że jak tylko przychodzi czas nauki, to wszystko zdaje się być ciekawsze, od faktu, że trzeba wyprowadzić psa, do znakomitego przekonania, że wreszcie należy posprzątać swój pokój – nie pokój to za mało, od razu całe mieszkanie. O! Jaka fascynująca rysa na suficie – wcześniej jej nie było – ciekawe w jaki sposób ona się tam znalazła. Tak, student przed nauką, znajdzie rzeczywiście każdy argument. Niektórzy studenci mają swoje dopalacze, dla lepszej koncentracji. Najlepszy dopalacz to Duch Świętych i prośba o pomoc na czas sesji. Mój „towar” to właśnie wiara – polecam. Ostrzegam – uzależnia.
Joanna Witych