Być jak dziecko |
Zazwyczaj, w każdym etapie naszego życia, chcemy być w kolejnym i tak: dzieci chcą być już duże, młodzi – samodzielni i dorośli, a dojrzali , chcą być znów młodzi. Jakie to wszystko dziwne i na odwrót. Jednak istnieje sfera naszego życia, w której niezależnie od wieku jesteśmy dziećmi.
Małe bezbronne dziecko, które nie zna przyszłości, które z ufnością patrzy i słucha Taty. Jednak dziecko to istota niezwykle ciekawa otaczającego świata.
Każdy ma chwile, że ciągnie za obrus, leżący na stole, choć rodzicie mówili: „nie wolno”, każdy ma chwile, że dotyka gorącego żelazka, by samemu – na przekór innym sprawdzić, czy na pewno jest gorące. A potem – wiadomo – wazon spada wraz z obrusem, a nasze palce są poparzone, bo żelazko było gorące. I z płaczem biegniemy do rodziców – choć oni w trosce i z miłości ostrzegali. Takimi samymi dziećmi jesteśmy przed Bogiem. Zostawił nam Przykazania, Błogosławieństwa, dał nam swojego Syna. Z miłością, troską mówi: „nie wolno, nie grzesz…”, ale jak dziecko my idziemy, by zrzucić wazon. Czasem nieufnie, bezrozumnie, na przekór, swoją wolną wolą wybieramy złą drogę. Na szczęście Bóg – jak zatroskany rodzic – otwiera swoje ręce i przyjmuje nas płaczących, klęczących w Sakramencie. Ociera nasze łzy, oczyszcza nasze serce i kocha.
A dzieci – jak to dzieci – biegną dalej, ważne by biegły z ufnością, a w razie upadku i zdartych kolan wiedziały, że dobry Bóg poda im swoją dłoń.
Asik